Osobiście przypuszczam, że w strefie o promieniu tak 100 km od Mykanowa pogoda się, generalnie, nie bardzo rózniła pod względem tego, że ryby w stawach zamarzały a zające po polach lasach zdychały, kiedy i jakie śniegi spadły, że mróz luty trzaskał ludem bożym, iż i ubranym (różnie przecież) nosy, uszy, ręce, nogi się odmrażały.
Jakie to ma znaczenie, czy mogła to być Kokawa, czy miejsce o 15 km od niej? Jestem przekonany, że tamta zima wszędzie była przesroga i w całej Rzeczypospolitej Obojga Narodów ludziom się dała we znaki. Natomiast pioruny i łyski, o których ksiądz pisze, niekoniecznie musiały się wszystkim pokazywac jednocześnie, burze mają to do siebie, że się przemieszczają szybciej niż pory roku i właściwa dla nich (pór) pogoga z odpowiednimi temperaturami itd.
Dwa razy w tekście (przynajmniej tym odczytywantym) występuje miejscowość Kr.....
W każdym z tych miejsc, przepisując, starałem sie dokładnie zapisać, nazwać to, co widzę, kojarzę.
Sam się zdziwiłem, że ksiądz ma dane z Krakowa (1) i tak bardzo boleje. W drugim miejscu już wiedziałem, że na pewno nie o Kraków chodzi (2). Napisałem, jak odczytałem.
Każdy jednak może załączony skan ściąnąć, powiększyć i zapis badać do woli. Nie zdziwię się, jeśli nazwy własne odczyta inaczej.
(1)
Załącznik wKrakowie.png nie został znaleziony
(2)
Załącznik odKrokowa.png nie został znaleziony