Lipicze

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19077 przez Maria Nowicka-Ruman
Replied by Maria Nowicka-Ruman on topic Lipicze
Oczywiście źle odczytałam miejscowość. Ten dokument dotyczy dóbr Osiny i Łysiec.

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19078 przez Andrzej Kuśnierczyk
Replied by Andrzej Kuśnierczyk on topic Lipicze
Sprawa jest dość skomplikowana z powodu dawnych działów majątkowych rodziny Błeszyńskich (różnych herbów).
W moim indeksie miejscowości, które należały y historycznie do Błeszyńskich są Przybysławice. W Polsce jest 10 miejscowości o tej nazwie, ; długo trwało zanim ustaliłem, że chodzi o Przybysławice w po.miechowskim.
Jeszcze gorzej jest z Lipicami utożsamianymi z miejscowością Lipicze. W 1698 była to własność Hieronima Błeszyńskiego herbu Suchekomnaty.To ta linia Błeszyńskich, w której posiadaniu były m.in. Huta Stara i Wrzosowa.
Z kolei Błeszyńscy herbu Rogala mieli posiadłości w Krakowskiem. Żoną Piotra z Błeszna była Agnieszka z Wielkiej Lipnicy ( u podnóża Babiej Góry).
Jeszcze trochę czasu potrzeba na ostateczne wyjaśnienie, o jaką miejscowość w Krakowskiem chodzi.
cdn
The following user(s) said Thank You: Maria Nowicka-Ruman

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19081 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Lipicze
Gazeta Radomskowska, Nr 31 z 29.07.1934, s. 3 – 4

Wieś Lipicze.
Wrażenia z wycieczki regionalno – krajoznawczej.
Lipicze jest to mała wioska, położona około 200 m. od szosy prowadzącej do Częstochowy, a w odległości trzech km od Kłomnic. Z szosy prawie nie poznać wioski, ponieważ jest bardzo zadrzewiona, a znajdując się na tle lasów, robi wrażenie zagajnika.
Z ramienia Sekcji Regionalno – Krajoznawczej ZNP w Radomsku odwiedziliśmy z p. prof. A. Szwedowskim właściciela dóbr w Lipiczach, p. Ziółkowskiego. Pan Ziółkowski dał się nam poznać jako doskonały gospodarz, jako wielki miłośnik tradycyj narodowych i jako szczery patriota.
Zbliżając się do wsi, spostrzegamy wśród drzew stary dworek, a za dworkiem samego gospodarza, który mimo podeszłych lat i różnych przeżyć, trzyma się zdrowo, o potężnej postawie i ruchach zdradzających jeszcze wielką energię życiową.
Zapoznajemy się bliżej z otaczającym krajobrazem.
Droga prowadząca od szosy do dworu i do wsi obsadzona jest z obydwóch stron drzewami i krzewami. Na początku tej drogi, frontem do szosy, postawione jest z desek małe schronisko dla pątników. Dworek zupełnie się gubi wśród drzew 40 – 50 letnich. Wszystkie sadzone są własną ręką p. Ziółkowskiego. Wyjątek stanowią trzy stare drzewa, które przetrwały setki lat i są jeszcze w sile wieku, są dwa stare dęby i jedna lipa. Pnie ich dochodzą do 130 cm grubości. Jedna topola nie jest tutaj tolerowana, zarzuca się jej, że jest rozsadnikiem liszek, że gdzie spadną i gniją liście topoli, tam zboże się nie rodzi i że wyciąga z gleby do 20 cm głębokości soki pożywcze dla zbóż. Opowiadając o zadrzewieniu z żalem wspomina właściciel o olbrzymim sadzie, w którym było około 140 odmian jabłoń, 120 odmian grusz, a który dostarczał mu około 10 ton doborowego owocu rocznie. Sad ten zniszczono częściowo podczas wojny, a ostatecznie i prawie doszczętnie zniszczyła zima w 1928 / 29 r.
W miejscu, gdzie dzisiaj rozlegają się wzorowo uporządkowane grunta urodzajne, płynęły przed pięćdziesięciu laty rzeki wód deszczowych, niszcząc wszelki dorobek poprzednich właścicieli. Podmokłe grunta pokrywały zarośla, z których obecnie śladu nie ma. Celem odwodnienia zakładał p. Ziółkowski rynny jodłowe zamiast dren, które trwają do 40 lat.
Wydobyte wewnętrzne warstwy ziemi podczas kopania studni i obserwowania znalezionych kawałków skał koło dworu pobudziły pomysłowego właściciela do badania niższych warstw ziemi.
Geologowie powiadają, że Lipicze leży w kotlinie, wypłukanej morzem, dlatego niższe warstwy stanowią mułek nieprzepuszczalny.
Kopiąc w ogródku przed dworkiem natrafili robotnicy w głębokości 11 m. na warstwę żwiru, w której pokazała się bardzo dobra woda o zawartości wapienno – jodowej. Pod żwirem była warstwa kaolinu, której grubości nie można było zbadać mimo tego, że kopano 40 m. w głąb. Po zarzuceniu tego dołu zaczęto kopać w odległości kilkudziesięciu metrów dół nowy. W dole tym znaleziono bryłkę siarki i rudę żelazną. Zaczęto kopać w innym miejscu, w którym znaleziono dużą bryłę węgla kamiennego. Jednak już w głębokości 13 łokci wybuchła tak silnie czysta woda, że w krótkim czasie zalała poważną przestrzeń gruntu. Jedenastu ludzi napiło się tej wody i wszyscy zachorowali. Okazało się, że woda zawiera siarkę, wodór i jod. Po jakimś czasie sprowadzono specjalistów – studniarzy, którzy w tym miejscu zaczęli wiercić i zapuszczać rury. I zaś gdy doszli do 13 łokci, wypłynęła na wierzch ta sama woda mineralna. Gdy zaczęto zapuszczać rury głębiej, naraz woda i rury zapadły pod ziemię. Pan Ziółkowski i dzisiaj jeszcze nie porzucił myśli czynienia dalszych poszukiwań za tą wodą.
Koło bramy wjazdowej leży olbrzymi głaz narzutowy, który z wielkim wysiłkiem został przywieziony z pola.
Nareszcie zbliżamy się do dworu. P. Ziółkowski, chcąc nam zaprezentować gromady troskliwych kokoszek i pysznych kogutów, jak również innego rodzaju ptactwa, przykładając palce do ust, wydał silny gruby gwizd, na który ze wszystkich stron zaczęły się zbiegać i zlatywać do gospodarza gromady stworzenia skrzydlatego. Na zewnątrz werandy na sznurku wisi kawał słoniny, który został z zimy niedogryziony przez sikorki, którymi również pan domu się opiekuje. Sikorki te mają na poddaszu specjalne siedziby. Na gwizd swego opiekuna wszystkie się zlatują, siadając mu na ramiona, na ręce i pieszcząc się nim. W tym dniu nie mieliśmy szczęścia widzieć tych wiernych towarzyszów naszych zagród, gdyż obecnie przebywają o własnym chlebie, starają się rozkoszy użyć w gąszczu drzew, by wynagrodzić sobie te cierpienia podczas mrozów zimowych.
Józef Jaworski
D. c. n.

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19083 przez Andrzej Kuśnierczyk
Replied by Andrzej Kuśnierczyk on topic Lipicze
Nawet dzięki Tekom Dworzaczka nie udało się uporządkować linii Błeszyńskich. Na dodatek poza "naszym " Błesznem (dziś w obrębie Częstochowy) są Błeszyńscy z pow. białobrzeskiego, parafia Radzanów.
Właściciele Osin - to Błeszyńsscy herbu Oksza.
Lipice w dawnym woj. sieradzkim - te k. Konina.
Poszukujemy Lipic w ziemi krakowskiej. Kto ma czas ochotę do śledzenia transakcji majątkowych Błeszyńskich może włączyć się do genealogicznego quizu: czy Lipice wymienione w dokumencie Błeszyńskich z 1698 mogą być tożsame dobrami Lipicze Ziołkowskich?
I kojene pytanie: które Przybysławicie sprzedał Bonawenturze Psarskiemu Dominik Błeszyński cześnik bracławski?

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19096 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Lipicze
Gazeta Radomskowska, Nr 32 z 5.08.1934, s. 3

Marcin Ziółkowski zasłużony obywatel m. Radomska.
Głównym celem naszej wycieczki do Lipicz było zasięgnąć u p. Stanisława Ziółkowskiego, miejscowego właściciela dóbr, bliższych wiadomości o dziadku jego śp. Marcinie Ziółkowskim.
Pan Ziółkowski z wielkim zapałem opowiedział nam historię rodu swego, a szczególnie bardzo żywo przedstawił nam postać swojego dziadka, byłego napoleończyka Marcina Ziółkowskiego.
Ponieważ M. Ziółkowski odegrał w życiu społecznym miasta Radomska i okolicy wybitną rolę, dlatego oprócz opowiadania p. St. Ziółkowskiego staraliśmy się zasięgnąć bliższych wiadomości o nim od p. Antoniego Wolskiego w Radomsku i od p. Głuchowskiej, siostry p. St. Ziółkowskiego, a matki wojewody – generała Janusza Głuchowskiego, która obecnie chwilowo przebywa w Klizinie u córki swojej p. Okuszkowej.
Na podstawie dotychczasowych wiadomości można zestawić następujący życiorys Marcina Ziółkowskiego.
Marcin Ziółkowski pochodził z rodziny Korczaków, która przybyła za czasów Jadwigi z Węgier do Polski i ma w herbie trzy rzeki: Sawę, Drawę i Dunaj, nad którymi znajdowały się pierwotne siedziby Korczaków.
M. Ziółkowski urodził się Rogoźnie w Poznańskiem, nad jeziorem tej samej nazwy. W Rogoźnie mieszkali Korczacy – Ziółkowscy około 500 lat. Gdy przez Poznań przechodziły w r. 1806 wojska napoleońskie, M. Ziółkowski zaciągnął się w ich szeregi. Bierze udział w walce pod Somosierrą. Z pobytu swego w Hiszpanii chętnie opowiadał później rozmaite zdarzenia, które świadczą o wielkim bohaterstwie Polaków i poświęceniu się dla spraw Napoleona.
Przez krótki czas miał być M. Ziółkowski, adiutantem ks. Józefa Poniatowskiego. Oprócz kawałeczka kapy białej z trumny ks. Józefa Poniatowskiego pokazał nam p. St. Ziółkowski pierścień, który po tragicznej śmierci wodza swego nieliczna garstka oficerów, pragnąc mieć pamiątkę po nim, dzielą sygnet księcia na części i przerabiają na pierścienie w ten sposób, że części złote zostają powleczone warstwą srebrną. M. Ziółkowskiemu dostaje się główna część sygnetu z podobizną wodza.
Wewnątrz pierścienia na tle złotym wyryte są słowa księcia: „Bóg mi powierzył honor Polaków – Jemu go tylko oddam”. Zewnątrz na srebrnej obwódce czytamy: „Żył dla ojczyzny, a umarł dla sławy 19 października 1813 r.”. Owalne oczko pierścionka jest ze złota a na nim wyrzeźbiona bardzo misternie postać księcia, dookoła której jest następujący napis: „J.K. Poniatowski W. N. W. P. M. P. F.” (Józef książę Poniatowski Wódz Naczelny Wojsk Polskich, Marszałek Polski i Francji).
Marcin Ziółkowski bierze udział w wyprawie na Moskwę. Mundur wojskowy, w którym przebył wyprawę na Moskwę i był podziurawiony pod Berezyną, przechowywał całe życie jako najdrogocenniejszą rzecz i prosił, żeby go w tym mundurze złożono do grobu. Również prosił, żeby dano mu do grobu medalion św. Heleny, który otrzymał za odbyte kampanie napoleońskie. Medalion ten jednak pozostał i znajduje się wraz z zaświadczeniem u wnuka jego p. Stan. Ziółkowskiego.
U p. St. Ziółkowskiego oglądaliśmy także srebrny puchar z wystającym uszkiem, przez które można wygodnie przewlec pasek i uwiązać do siodła. Na pucharze znajduje się monogram „M. Z.”. Monogram ten wskazuje, że należał on do Marcina Ziółkowskiego. W spisie urzędników i oficerów Polaków z r. 1813 i 1814, który znajduje się u p. St. Ziółkowskiego, jest pomieszczone także nazwisko Marcina Ziółkowskiego.
Przez krótki czas zmuszony był M. Ziółkowski służyć w armii niemieckiej.
D. c. n.
Józef Jaworski

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19149 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Lipicze
Gazeta Radomskowska, Nr 33 z 12.08.1934, s. 3 – 4

Z minionej przeszłości.
Marcin Ziółkowski zasłużony obywatel m. Radomska (Dokończenie).
Na ścianie u p. St. Ziółkowskiego wisi dokument dziadka jego, który świadczy, że Marcin Ziółkowski służył też w armii polskiej za Królestwa Polskiego, którą jednak opuszcza w 1816 r. Dokument ten brzmi: „Świadectwo Wyższych i Niższych Oficerów Pułk 7 Piechoty Liniowej składających Imci Panu Marcinowi Ziółkowskiemu Porucznikowi i Adiutantowi rzeczonego Pułku…” – z datą – „W Warszawie, 8 kwietnia 1816”. W świadectwie tym wyrażają się oficerowie o swoim adiutancie, który opuszcza pułk, bardzo pochlebnie.
Pokazywał nam jeszcze p. St. Ziółkowski zaświadczenie loży masońskiej dla jego dziadka, tłumacząc, że przynależenie do wolnomularzy nie oznaczało zerwania z religią.
Około roku 1820 otrzymuje M. Ziółkowski od swego ojca baryłkę pieniędzy i nabywa wieś Chorzenice. Ponieważ jednak parę lat później zgłaszają swoje pretensje do tego majątku spadkobiercy Raciborscy, dzieci również napoleończyka – M. Ziółkowski ustępuje im dobra bez żadnego wynagrodzenia.
Otrzymuje od ojca drugą baryłkę i nabywa majątek Bugaj, do którego należało, jak mówi p. St. Ziółkowski, 18 włók łąk, ciągnących się od drogi dobryszyckiej aż pod Kietlin. Do tego dokupił dobra dziepółckie.
Fotografia M. Ziółkowskiego wraz z małżonką, z r. 1822, która znajduje się u p. St. Ziółkowskiego, pochodzi już z czasów pobytu ich w Radomsku. Na fotografii tej widzimy M. Ziółkowskiego w ubraniu cywilnym, o wyglądzie rycerskim, z orderem „Św. Heleny”. W Radomsku pełnił urząd sędziego.
Dla Radomska stał się Marcin Ziółkowski opatrznościowym mężem. Mówią nasi Szanowni Informatorzy, że zastał on Radomsko drewniane, a zostawił murowane. W realizacji planów rozbudowy miasta Radomska pomocnym był Marcinowi Ziółkowskiemu budowniczy Podlejski, który był najlepszym jego przyjacielem. Wymurował on budynek, w którym obecnie znajduje się hotel krakowski. Sam mieszkał w domu, który wymurował na rogu ulicy Narutowicza a Kościuszki. Dom ten następnie nabył dr Koch, a od tego dr Kulski. Staraniem Marcina Ziółkowskiego zostaje wybudowany obecny szpital w Radomsku. Ponieważ lekarstwa w aptece były bardzo drogie, założył M. Ziółkowski aptekę przy szpitalu. Za te starania jego otrzymał order złoty św. Stanisława, który do dnia dzisiejszego przechowuje się w starym sekretarzyku p. St. Ziółkowskiego w Lipiczach.
Głównym dążeniem M. Ziółkowskiego było uprzemysłowienie miasta Radomska. Założył on w lasach dziepółckich warsztaty wyrobów drewnianych, w których oprócz klepek do beczek, gontów itp. wyrabiano meble. U p. Głuchowskiej przechowuje się jeszcze z tych zakładów komoda brzustowa i szafa jesionowa, a u p. Stan. Ziółkowskiego jest duży stół również z drzewa z lasów dziepułckich. Drugim zakładem przysposabiającym młodych ludzi do rzemiosła, była kuźnia. Po ukończeniu terminu, młodzi rzemieślnicy, którzy nie byli zatrudnieni w Radomsku, wysyłani byli w inne okolice, żeby tam szerzyć rękodzielnictwo.
Do najważniejszej doskonałości, doprowadził M. Ziółkowski wyrób szkła w hucie swojej „na Jasieniu”, do której przywiózł specjalistę z Czech, podczas podróży swojej z Radomska do Karlsbadu. Do bardzo cennych wyrobów szklanych należały rzeczy kolorowe. Z tej huty znajduje się u p. Głuchowskiej salaterka, a u córki jej, p. doktorowej Okuszkowej, obecnie właścicielki majątku Klizin, jest klosz do przykrywania, zaś bardzo misternie wykonany puchar kolorowy o brzegach złoconych, znajduje się u p. St. Ziółkowskiego.
M. Ziółkowski pragnął widzieć wszędzie budowle murowane, wygodne, gdyż według jego przekonania tylko takie budynki świadczyły o kulturze, o postępie narodu polskiego. Opowiadała p. Głuchowska, że razu pewnego odwiedził M. Ziółkowski swojego syna, który nabył majątek Marzęcice, gdy ojciec zobaczył, że syn jego wystawił piękne budynki, ale drewniane, kazał konie zawrócić i do dworu nie zajechał.
Wnukiem M. Ziółkowskiego był Adolf Zawadzki, który padł w r. 1863 na rynku w Radomsku od kuli żandarma rosyjskiego Najmowicza, jak twierdzi p. Wolski i p. Głuchowska.
Ci dwaj bohaterowie spoczywają na cmentarzu w Radomsku w zapomnieniu przez teraźniejsze społeczeństwo.
Usunąłem grubą warstwę mchu z płyty kamiennej, która leży na ich grobie i przeczytałem następujący napis:
D.O.M. Dziadka i Wnuka śp. Marcina Ziółkowskiego Żołnierza Obywatela i Urzędnika Żył lat 74 umarł dn. 23 / I 1863 r. śp. Adolfa Zawadzkiego ucznia Klasy VI-tej w 16 roku życia ugodzony nieszczęsnym ciosem dn. 24 stycznia 1863 r. zakończył cierpienia 23 sierpnia 1863 r. Wieczny im spoczynek.
Józef Jaworski

Moja uwaga: W tekście wspomina się o nabyciu dóbr Chorzenice przez Marcina Ziółkowskiego, a następnie, po kilku latach o oddaniu ich Raciborskim. Posiadam kompletny wykaz właścicieli dóbr Chorzenice od początków XVIII wieku do 1945 r. Marcin Ziółkowski nigdy właścicielem Chorzenic nie był. Adam Raciborski nabył Chorzenice od Michała Gordona 16/28.09.1853 r. Po jego śmierci dobra przejęła w spadku jego córka – Zofia Eugenia z Raciborskich Dzieduszycka, a następnie sprzedała je 7/19.01.1895 r. Janowi Reszke. Być może opowieść przytoczona w Gazecie Radomskowskiej jest zniekształconym echem jakiegoś dawnego zdarzenia związanego z Marcinem Ziółkowskim i majątkiem Chorzenice bądź rodziną Raciborskich. Na dzień dzisiejszy z braku innych źródeł trudno jednak orzec jakie były prawdziwe związki Marcina Ziółkowskiego z rodziną Raciborskich i Chorzenicami.
The following user(s) said Thank You: Anna Fukushima

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Czas generowania strony: 0,000 s.
Zasilane przez Forum Kunena

Logowanie