Genealogiczna Biblioteka Cyfrowa

Obecnie w ramach federacji Biblioteka Cyfrowych , zaczęła się rozwijać tzw. GENEALOGICZNA BIBLIOTEKA CYFROWA, która ma w najbliższym czasie , udostępnić na swoich stronach systematycznie skanowane spisy -skorowidze nazwisk z danych parafii, obecnie udostępnione są takowe spisy z parafii Pelplin
# Pelplin - skorowidz chrztów 1800-1833
# Pelplin - skorowidz chrztów 1737-1799
# Pelplin - skorowidz ślubów 1834-1848
Pelplin - skorowidz ślubów 1849-1874

biblioteka.genealodzy.pl/dlibra

Miejmy nadzieję , że system FBC nie poprzestanie na udostępnieniu tylko powyższych pozycji, ale z biegiem czasu przeniesie więcej " cennych genealogicznie " pozycji dla badaczy tej dziedziny

MK

Witam

Tyle tylko, że zasoby Pelpina zostały wprowadzone już kilka miesięcy temu i od tej pory cisza... a to nie napawa optymizmem...

Zgadzam się z Wojtkiem. Ja, odkąd zajmuję się genealogią, dzięki zasobom dostępnym w Internecie, zyskałem tyle co NIC. Rozsyłam mnóstwo listów z uprzejmymi zapytaniami i prośbami do archiwów, kancelarii parafialnych, zarządów cmentarzy i tylko dzięki temu zdobywam jakiekolwiek informacje. "Moich" parafii nikt nie indeksował, sam natomiast nie znam na tyle rosyjski by móc rzetelnie zindeksować cokolwiek. Tak sobie czasem myślę, że gdyby istniał jakiś społeczny fundusz, z którego pieniądze przeznaczano by na profesjonalne indeksowanie parafialnych zasobów, wówczas każdy z nas mógłby w Sieci znaleźć znacznie więcej potrzebnych danych.

Bartek

Witam serdecznie

A co ja mam powiedzieć?

Po pierwsze! Nie zwykłem rzucać słów na wiatr, a bliższa i dalsza okolica uważa mnie za wiecznego malkontenta (i poniekąd - z jej, tzn. tej okolicy, punktu widzenia - słusznie).
Toteż
Po drugie!
Gdyby nie informacje uzyskane (a właściwie: wydarte, wyrwane, ukradzione, pozyskane,...) z Bibliteki Cyfrowej TGZC byłbym spłakanym niedołęgą siedzącym na miedzy!
Tak, właśnie tak.
Dzięki informacjom w NIEJ zawartym, a w szczególności dzięki staraniom (i wiem, że to zbyt ubogie słowo) ks. Kaczmarka z Dmenina, dzięki zamieszczeniu w NIEJ Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego (inne pozycje już wcześniej "ustrzeliłem"), ja mogę - patrząc prosto w oczy - powiedzieć, że na najbliższych ładnych parę miesięcy poszukiwań genealogicznych jestem GOŚCIU!
Tak, to odpowiednie słowo i mam nadzieję, że wszyscy to czytający odbiorą to właściwie, a mianowicie, że:
wiem czego szukać, gdzie tego szukać, jak tego szukać i... mogę to robić nie ruszając **** z domu (a to jest ważne, gdy kopa strzeli).
Chwała tym, co wymyślili, chwała tym, którym się chciało, chwała tym, którzy zrobili.

Dziękuję

Kazik

P.S. Mnie się poszczęściło, ale inni nie powinni (tak mi się zdaje) deprecjonować idei - przecież wszystko to jest uwarunkowane postępem technologicznym i... ludzkimi możliwościami.

Czy napawa optymizmem czy też nie to już inny problem .
W obecnej dobie dygitalizacji i udostępniania szerszemu gronie użytkowników , zawsze warto zauważać takie inicjatywy .

Pragnę podkreślić , że większość ksiąg parafialnych potrzebnych w pracy genealoga, są nie zawsze przechowywane w odpowiedni sposób i za parę lat , większa część z nich może ulec zniszczeniu pod warunkiem , że nie została zmikrofilmowana czy też zeskanowana .

No właśnie , obecnie proces dygitalizacji , a nie tradycyjnego mikrofilmowania , ma rację bytu . To nie szukanie " igły w stogu siana " ma sens , w objazdach po niezliczonych parafiach i przesiadywanie w kancelariach i archiwach kościelnych, o porozrzucanym inwentarzu , i przeszukiwanie "wymacerowanych" stron o wyblakłym piśmie , czy też, mikrofilmów o niskiej jakości przy użyciu sprzętu do jego odczytywania , wyprodukowanego w latach ` 70 .
A po wtóre proces " kwaśnienia papieru" też nie da się zatrzymać , więc prędzej czy później , takie kroki jak powszechna dygitalizacja stanie się powszechnym faktem , tak jak to jest na Zachodzie Europy, która dawno już zrezygnowała z mikrofilmowania , na rzecz takiego typu rozwiązania

MK

Witam

Oczywiście nikt chyba nie neguje ani potrzeby digitalizowania zasobów metrykalnych, ani tego iż przebiega to w takiej czy innej formie. Wg mnie oczywiście każda fotokopia jest tutaj na wagę złota.
Swoje słowa kreśliłem bardziej pod kątem tego, iż tak jak to pisał jeden z przedmówców nie udało się uruchomić jakiegoś większego projektu i skupić wokół niego dostatecznie dużej ilości zainteresowanych osób, który pozwalałbym na mniej lub bardziej "globalną" digitalizację zasobów. Powiedzmy sobie szczerze, iż mikofilmowanie przeprowadzone przez Mormonów było dotychczas jedyną na taką skalę przeprowadzoną akcją archiwizowania tych zasobów, która notabene udała się chyba tylko dlatego, że nic nas nie kosztowała...
Bardzo fajnie, że powstają różne projekty które skupiają wokół siebie różnych "zapaleńców" ale jeśli nie będzie odgórnego projektu, w który zaangażuje się Nasze Państwo, Kościół i stosowne instytucje, raczej nie ma szans aby się to udało. Ktoś powie - koszty. Owszem, ale przecież można było pomyśleć jeszcze 2-3 lata temu i skorzystać z funduszy unijnych na zachowanie dziedzictwa narodowego. Była szansa na dofinansowanie w wysokości kilkudziesięciu procent. Teraz ta szansa jest coraz mniejsza. Czy ktoś o tym pomyślał..?

PS. Mimo wszystko dzięki zasobom Internetu też zawdzięczam bardzo wiele jeśli chodzi o genealogię...