27 maja 1921 roku Piątek

Od 7 maja jestem nauczycielką II Oddziału chłopców na Sachalinie. Urwisy okropne – ci moi chłopcy. Bardzo ich jednak lubię. Zawsze bardzo głośno mam na lekcji, gdyż prowadzę z nimi pogawędki, daję mocne łapy – jednym słowem używam najrozmaitszych karania i …. Śmieję się z nimi. Taka ze mnie nauczycielka! Pensję już wydałam na różne poważne rzeczy. Jak: palto 3100, pantofle 3500, sukienka (płócienko) 800 i oczekuję z niecierpliwością drugiej czerwcowej. Bardzo przyjemnie mieć swe własne, własną pracą zdobyte pieniądze! Oprócz poważnych rzeczy, niezbędnych mogę sobie fundnąć niekiedy bombę czekoladową, kino i wodzy z sokiem po 20 MK. I nikt mię w tem nie kontroluje – nikt!, - naprawdę! Teraz mam tylko zmartwienie kto mi suknię uszyje?! Egzaminy na kursach w poniedziałek, tyle mam roboty i nie wiem jak tam będzie i jaki rezultat tego całego „interesu”. Pewnie nieszczególny bo nie wiele się przykładałam – a nie chciałabym. Koleżanki na kursach miłe, koleżanki-nauczycielki nie wszystkie miłe – niektóre idiotki – co było dalej napiszę za tydzień, bo muszę się wziąć do nieszczęsnej buchalterji, tyle mamy roboty!!!


Logowanie