Ziemia Zadomowiona.

Ziemia częstochowska w XIX stuleciu zapełniała się przybyszami z Moraw, Węgier i sąsiednich krain niemieckich. Wśród  „znajomych” z   Rothwasser  przyjechali  trzej bracia PFORTNER i Teresa Langhamer,  sąsiadka Pfortnerów z tej samej wsi . Z Gliwic przybył Idzi Fiałkowski,  z Węgier dotarł Leopold Mężnicki, urodzony w Gross-Becskerek. To tylko nazwiska nieliczne, z którymi zetknęłam się w metrykach i zatrzymałam się chwilę dłużej z powodu badania ich powiązania z rodziną.

Terasa Langhamer wykonywała miedzioryty i otworzyła swój zakład w Częstochowie, Idzi Fijałkowski zarabiał sprzedając dewocjonalia pielgrzymom, a Leopold Mężnicki od 1817 roku był zatrudniony w kapeli jasnogórskiej. Stał się bliskim przyjacielem Karola Fertnera. Leopold Mężnicki zmienił nazwisko z Mesznik / Meznik/ i szybko zadomowił się w Częstochowie poprzez małżeństwo  20.IX.1820 r. z Barbarą Mączyńską. Syn Karola, także Karol poślubił pannę z Mączyńskich - Katarzynę Mariannę, co potwierdza ścisłe związki między muzykami żyjącymi w przyklasztornym budynku. Rodziny często wykorzystywały relacje ze znanymi rodami miejscowymi i bracia jednego rodu poślubiali siostry innego, pokolenia powtarzały schematy matrymonialne poprzedników. Karol  i Piotr, w bratnim porozumieniu, poślubili siostry Fijałkowskie, córki Idziego Fijałkowskiego. Paulina pokochała Piotra, Katarzyna Karola.

Córki Piotra Fertnera w przyszłości poślubią braci Szwabskich. Środowisko Nowej Częstochowy trzymało się razem, żyło z daleka od Starej Częstochowy, budowało domy wokół Jasnej Góry, żyło w cieniu Klasztoru oferującego zlecenia na rzeźby i obrazy. Mieszkańcy tworzyli zaplecze usług dla pielgrzymów w postaci oferowania noclegów w domach zajezdnych stanowiących gęstą zabudowę ulicy św. Rocha oraz sprzedaży wszelakich pamiątek religijnych. Źródłem dochodów była praca w kapeli jasnogórskiej.

Karol Fertner w latach 1816-1824 już pracował na Jasnej Górze, ale nie ma w dokumentach danych o wysokości jego pensji.

Przez pierwsze dwa kwartały 1825 roku otrzymywał 54 złp kwartalnie, od trzeciego kwartału tego roku 75 złp. W latach 1826-1827 płacono mu 75 złp kwartalnie, a od 1828 do drugiego kwartału 1836 po 80 złp. W drugim kwartale roku 1836 opuścił pracę. Brak jest informacji, kiedy powrócił. Nazwisko pojawia się w dokumentach ponownie w 1846. W 1847 otrzymał za pierwszy i drugi kwartał po 45 złp, za trzeci i czwarty po 50 złp. W kolejnym roku 75 złp. Do 1850 pensja wynosiła 80 złp. Między 1851- 1853 płacono mu 90 złp, a w 1854: 70-100 złp. Z lat 1855-65 brakuje danych, w kapeli jednak pracuje nadal.  W roku 1866 otrzymywał po 100 złp. W drugim kwartale 1866 roku uciekł za granicę, powrócił w następnym. Jego zarobki nie ulegają już zmianie do końca życia.

Oprócz pracy w kapeli Karol pobierał wynagrodzenie za utrzymywanie bursy muzycznej / w roku 1826 płacono mu 6 złp miesięcznie/ i czasem za granie godzinek / np. w 1846 zapłacono mu za to 12 złp kwartalnie/.

Leopold Mężnicki w tym samym czasie otrzymywał w latach 1817-1824 90 złp kwartalnie, od 1825 do 1827- 95 złp., a od drugiego kwartału 1827 do drugiego kwartału 1833 pobierał 100 złp., a następnie jako dyrygent do końca 1840, po 125 złp.

Starszy brat Karola Józef osiadł w Dziedzicach Pustkowiu i poślubił w 1830 roku Annę Koch, urodzoną w Wittenbergii. Był płóciennikiem /tkaczem/ i nigdy nie zbliżył się do profesji artystycznej. Córeczka Apolonia zmarła nie doczekawszy jednego roku, krótko po niej w Starej Częstochowie umarł Józef Fertner 08.04.1833.

Karol choć młodszy, szybciej od brata  oświadczył się pannie częstochowskiej i stanął przed ołtarzem 18.07.1826 roku. Wybranką była Marianna Słocińska urodzona w Częstochówce 07.04.1805 roku. Pierwsze dziecko  Maria Adelajda przeżyło tydzień, syn Karol urodził się 01.02.1828, a 29.05.1829 pojawił się na świecie drugi syn z tego związku - Antoni Roman.  Niestety bardzo wcześnie zostają sierotami, jeszcze wcześniej niż przytrafiło się to Karolowi, ich ojcu. Antoni Roman ma 2 latka, a Karol junior 3 lata, gdy Marianna Słocińska umiera 26.VI 1831 roku. Karol myśląc praktycznie, w ciągu dwóch miesięcy znajduje żonę, która przejmie opiekę nad synami muzyka z pierwszego małżeństwa.

Katarzyna Fiałkowska 02.08.1831 roku, w dwa miesiące po śmierci pierwszej żony, zgadza się zostać  żoną Karola Fertnera. Katarzyna jest córką Idziego Fiałkowskiego, mieszkającego przy ul. Wieluńskiej. Jest o 5 lat młodsza od męża, będzie mu towarzyszyła do końca życia. Pochowa męża 18.04.1871 w Częstochowie i zamieszka w Warszawie  u córki Delfiny Lange.

Karol Fertner z pierwszego małżeństwa wychowywał dwójkę dzieci: Karola, przyszłego miedziorytnika  oraz Antoniego Romana, późniejszego  litografika i fotografa.  A z Katarzyną Fijałkowską przyczynił się do pojawienia się na świecie kolejnych córek i synów, summa summarum na świecie przybyło dziesięcioro potomków Karola. By pociągnąć temat rozprzestrzeniania się tegoż pokolenia na ziemi częstochowskiej, Piotr jego młodszy brat postarał się o dziewięcioro dzieci !

To prawdziwa eksplozja dzieciństwa,  rodzina rozrosła się gigantycznie w jednym pokoleniu!

Wśród dzieci Karola  pojawił się Teofil. Był rok 1840.

Teofil, jak przystało na dziedzictwo genów, był również artystą. Sztuka jego nie mieściła się w malarstwie, muzyce. Teofil rozmiłował  się w wytwarzaniu wyrobów stanowiących pokusę dla podniebienia.

Któż nie kocha cukiernika, dostarczającego słodyczy na co dzień, po obiedzie , na podwieczorek, o każdej porze potrafi osłodzić życie  dosłownie. Wybrała go Eleonora Pleszyńska, córka Woźnego Sądu Pokoju, Łukasza Pleszyńskiego. Małżeństwo zostało zawarte 07.11. 1860 roku w Kaplicy na Jasnej Górze. Dlaczego dziś dwa wieku po tym wydarzeniu, Częstochowianie wiedzą, wierzą i utrzymują w mocy powiedzenie, że Kaplica na Jasnej Górze wróży nieszczęśliwy związek małżeński. Nie wiedząc o tym i zastrzegam sobie możliwość zmyślania mitu, który usłyszałam przypadkowo gdzieś, kiedyś,  a znając nieszczęście ich miłości, podniosłam oczy z niedowierzaniem na wypowiadającego ten warunek. Znajdowanie praprzyczyny ich nieszczęścia i to dwa wieki po fakcie, budzi zastanowienie nad przeznaczeniem i wiarą ludu. Ale wolę sądzić, że jest to prawdziwy splot nieszczęść ludzkich, niż wypełnienie się mitu, wątpliwego, nieweryfikowalnego, budzącego niechęć i nawet niedowierzanie. Bo gdzie jak gdzie, ale w Kaplicy Cudownego Obrazu nie czekają nieszczęścia na człowieka.

Wracam do życia Karola, które toczy się prawie równo aż do śmierci. Równo i skrupulatnie wykonuje swoje zadania, włączając się do pracy pedagogicznej. Prowadzi szkołę muzyczną z bursą, dodatkowo jest kopistą utworów muzycznych. Śpiewa tenorem. Komponuje, a  do dziś zachowały się  trzy jego własne kompozycje :

  1. Aria solo na C solo, 2 Vni, Vla, 2 Ob. 2 Crni i Org. Ton.G-dur, tekst łaciński „O Jesu amor mi”
  2. Duetto ex B na ST, 2Vni, Rla, Vlone, 2 Cl, Fgt, 2 Crni. Ton. B-dur. Tekst łaciński “Jesus flos Matris”
  3. Offertorium na CT, 2 Vni, 2 Fl, 2 Cl, 2 Crni. Ton. F-dur, tekst łaciński „Salve Regina”.

Katalog nutowy nr 182 z roku 1898 podaje jeszcze kompozycję  K.Fernera Walc na kolędę, na 10 instrumentów, C-dur, dziś zagubioną już.

Ten nakreślony ciąg wydarzeń natrafia na dramat roku 1863.

Tegoroczna wizyta w Warszawie umożliwiła mi zaznajomienie się z wystawą pt. „Powstanie styczniowe w prasie zagranicznej”. Z dokładnością do jednego obrazka, obejrzałam wszystkie. Zatrzymałam się długo przy jednym, przedstawiającym Jasną Górę, Klasztor i jeźdźców konnych ubranych w mundury carskiej armii. Podpis głosił : Kwatera wojsk carskich na Jasnej Górze. Potwierdziłam informację w rozmowie z księdzem.  Jasna Góra została zajęta przez wojska carskie, żołdacy mieszkali w budynkach klasztornych, zapanował czas represji i chaosu. Przypuszczalnie z tego powodu Karol i Katarzyna Fertnerowie kupili dom od Leopolda i Barbary Mężnickich w roku 1863. Albo musiał opuścić mieszkanie, albo zrobił to rozmyślnie usuwając się jak najdalej od żołnierzy cara Aleksandra II. Dom został kupiony przy ul. Wieluńskiej. Tej ulicy, która przylega do zbocza i opada lekko w kierunku Rynku Wieluńskiego. Pod tym adresem nie urodził się żaden potomek Karola, gdyż ostatnie dziecko przyszło na świat w 1850 roku. Delfina, najmłodsza córka zaopiekowała się Matką po śmierci Ojca i pochowała ją na Powązkach w marcu 1883 roku. Grób Katarzyny Fertner z domu Fijałkowskiej, w którym spoczywa jej córka Delfina, zmarła w rok po śmierci matki oraz młodociany wnuk Katarzyny, odwiedzam będąc w Warszawie. Ma swoje miejsce  w pierwszym rzędzie na prawo od kościoła św. Karola Boromeusza, pod murem. Wznosi się wywyższony nad poziom cmentarza, jest obsadzony z jednej strony konwaliami. Bardzo wysoka rzeźba kobiety w szatach antycznych wsparta o utraconą kolumnę, góruje nad płytą ziemną pozieleniałą od mchu, sczerniałą po przetrwaniu dwóch wieków. Co jest zaskakujące jest odwiedzany, starannie wygrabione przejścia wskazują na obecność kogoś, kto pamięta i zna jej postać. Może zna osobę Delfiny Lange, jej córki. W zeszłym roku przyniosłam lampki na 1 listopada i podniosłam list pozostawiony na płycie pod zniczem. Był adresowany do gościa - czyli do mnie. Poprosiłam o kontakt, zostawiłam odpowiedź na grobie Katarzyny i czekam do dziś. Może mój list z telefonem i mailem zagubił się i nikt go nie odebrał.

Nad grobem łączą się oba światy, mój teraźniejszy i świat nieskończenie przeszły. Katarzyna zbliża się ze swoją przeszłością do mojej teraźniejszości i staje się obecna. Można wówczas zacząć pisać o niej i jej mężu w sposób najlepszy, a to co minione umieścić w moim pamiętniku.

***

Muza muzyki nie umarła z Karolem Fertnerem. Wkroczyła do rodziny i odnawia się . Ile razy jeszcze da o sobie znać pokaże przyszłość.

W  czwartym roku XX stulecia, bardzo daleko, około dwa tysiące kilometrów od Warszawy, w bardzo mroźny syberyjski dzień, urodził się chłopiec. Nikt nie zważał na powietrze iskrzące się od mrozu, kłujące jak szpilki płuca z każdym wdechem i parę wydychaną zamarzającą w powietrzu w lodowy obłok. Bolesław, ostatnie dziecko Wiktorii z Fertnerów, wnuk Karola i Katarzyny Fertner rozweselił rodzeństwo swoim pojawieniem się na świecie. Okazało się wkrótce, że mały Bolek gra na skrzypcach, urodził się z talentem, odziedziczył po dziadku umiejętności muzyczne.


Logowanie