Koleżanki i Koledzy,

zwracam się do Was z bardzo osobistym apelem o pomoc w odtworzeniu losów naszych kolonistów z terenu obecnej Przystajni.

Na naszym forum wielokrotnie podejmowaliśmy temat osadnictwa w Czarnym Lesie, Kuźnicy Kiedrzyńskiej, Puszczewa, Lindowa, Aleksandrowa, Huty Starej czy Kamienicy.

Dla mnie osobiście, jako potomka tej fali osadniczej, poruszane zagadnienia były ważne i pozwalały budować lokalną tożsamość.

Podjąłem się w swojej pracy magisterskiej próby zrekonstruowania procesu osadniczego jaki zainicjował Ksawery Paciorkowski w 1845 roku. Szukając szczegółowych informacji znalazłem w Archiwum w Częstochowie, a następnie przedstawiłem na forum odnaleziony dokument, który nazwałem „inwentarzem Przystajni i pozostałych miejscowości należących do Ksawerego Paciorkowskiego”.  Dokument ten powstał prawdopodobnie na przełomie roku 1847/48. Podpisany został  22 stycznia / 3 lutego 1848 roku. 

Dziś przedstawiam Wam kolejny dokument, który ilustruje tą właśnie kolonizację. Zamieszczam go w oryginale bez dodatkowego komentarza. Możemy na jego podstawie utworzyć imienną listę kolonistów, z wysokością zobowiązań i wielkością dzierżawionej ziemi. 

W komentarzach do listy, umieszczać będę informacje, dotyczące miejscowości z jakiej osadnicy dotarli do Przystajni. Swoją wiedzę opieram na aktach notarialnych Ignacego Budrewicza, aktach metrykalnych Przystajni, Siółkowic, Czarnego Lasu i Wielunia.

Was Koleżanki i Koledzy  proszę o przychylność. Jeżeli odnajdziecie na tej liście swoich przodków, zechciejcie podzielić się dalszymi losami Waszych rodzin. Dokument datowany jest na 22 stycznia / 3 lutego 1848 roku. Proszę o przekazywanie informacji o kolejnych przyjazdach osadniczych, które patrząc po spisie nazwisk na pewno miały miejsce. 

Z wyrazami szacunku
Robert Kunert

Dokument w galerii

Jedną z rzeczy, która sprawia mi wiele przyjemności jest na pewno buszowanie po zasobach archiwalnych. Ten zapach papieru, odręczne pismo, wycinki z gazet, odciski palców. Człowiek dotyka historii i jednocześnie czuje się jej uczestnikiem.

Była to kolejna wizyta w moim ulubionym archiwum, w Częstochowie. Po kilku godzinach oglądania różnych akt, dostała się w moje ręce stara księga, dla której sam wypisywałem kartę. Pomyślałem, że pewnie komuś wypadła przy przeglądaniu tej księgi. Zacząłem ją wertować i po raz pierwszy zadrżały mi ręce. Nie spotkałem się jeszcze z tymi informacjami zarówno na forum jak i w licznych opracowaniach naukowych czy nawet pracach magisterskich. Poczułem się jak odkrywca :). Naprawdę. Nawet jeśli okaże się, że materiał jest znany. No cóż, przez chwilę czuję się jak pionier i dzielę się z Wami tym co znalazłem.

Robert Kunert

Inwentarz Przystajni i pozostałych miejscowości należących do Ksawerego Paciorkowskiego w roku 1848 - zdjęcia w galerii.

20 sierpnia 1916 roku Niedziela
W nocy padał straszliwy deszcz, jeszcze jak żyję nie widziałam takiego deszczu. Obudziliśmy się prawie wszyscy w nocy a tu za oknami aż dudni, leje się jak z cebra , od czasu do czasu błyskawica rozedrze ciemności  a za nią słychać grzmoty, jak by kto tysiąc pustych beczek toczył po kamieniach. Przez cały dzień też padał deszcz, dopiero koło 6-tej uspokoiło się i niebo trochę wyjaśniało. Dnie płyną i płyną i do  końca wakacji tylko trzy tygodnie. Lekcje rozpocząć się mają 9 września. I lato się kończy, a nadejdzie jesień bogata w owoce, kartofle i inne płody lata. A wojna jak trwa tak trwa, wcale nie myśli się skończyć już trzeci rok się ciągnie i jak długo jeszcze. a przecież nic na świecie nie jest wieczne, więc i wojna musi się wreszcie kiedyś skończyć, może tylko potrwać  jeszcze parę lat, a może za rok albo wcześniej. Dnia 23 lipca wyjechała na wieś do Lipicza doktorowa Okuszko z dziećmi Adą i służącą Antosią; mają przyjechać jesienią, ale jak mówi p. Sokołowska - jeśli im będzie dobrze to i na zimę zjawią. Biorę książki do czytania z czytelni p. Zakowskiej, zwykle jedną naukową i jedną beletrystyczną. Lekcji wakacyjnych uczę się i to nie godzinę ale dwie  codziennie. Do czytelni chodzę w poniedziałek i piątek, czasem tylko raz i zwykle wstępuję do Maniusi  Sokołowskiej. Maniusia to napewno będzie poetką, bardzo ładne pisze wiersze, Kilka dała mi do przeczytania. Zachęcam ją żeby więcej pisała i pracowała nad sobą bo w przyszłości zostanie znakomitym człowiekiem. Pensja przeniesiona będzie do nowego domu i bardzo wiele będzie zmian. Ja nie wiem czy będę przyjęta bo pewnie każą płacić a skąd weźmiemy 10 rubli miesięcznie? chyba, że skąd dostanę stówkę. Tymczasem modlę się.

Dnia 10  lipca poniedziałek. Od dawna, bo już od 24-ego czerwca mamy wakacje. Przed cenzurą dostałam rachunek, że należy jeszcze dopłacić 40 rubli. Zmartwiłam się i bałam, że cenzury nie dostanę. Tymczasem cenzurę dostałam mam dwie 3+ z francuskiego i geografii i dwie 4 z niemieckiego i algebry, a resztę same piątki i nawet z historii starożytnej. Piątka z historii starożytnej sprawiła mi niezmierną niespodziankę, bo prędzej spodziewałam się 3 niżeli piątki, ponieważ dostać piątkę od Dziuby jest niezmiernie trudno, mamy je tylko trzy, Winka Zuzskówna, Janka Damasz i ja.  Kilka nauczycielek jak; p.p. Paszkowska, Starzyńska, Wiedówny i Nele Nowakówna, oraz nauczyciele pp. Dziuba, Kamiński, Łojecki jadą na uniwersytet i na przyszły rok mają nie dawać. Wszystkieśmy bardzo żałowały panny Paszkowskiej, a nawet Dziunia Ferencewicz i Hela Jaczko popłakały się, więc p. P. musiała je uspokajać, a my wszystkie miałyśmy grobowe miny. Jaczko powiedziała do p.P łkając "Wolałabym żeby pana Dziuby nie było niż Pani !!!" - Kiedyśmy dostały cenzury, to poszłyśmy z Wiką na Jasną Górę żeby się pomodlić. Z Winką również pożegnałyśmy się bardzo czule, ponieważ przez całe wakacje nie będziemy się widywać. Ja naturalnie siedzę w domu, robię wszystko i nic! Od pierwszego lipca uczę się godzinną lekcją i wogóle dnie spędzam tak, że ciągle dziwię się jak te godziny prędko biegną i wcale mi nie nudzi. Okropnie tylko tęsknię za wsią! tak chciałabym ujrzeć pola pokryte dojrzewającym żytem, tak posiedzieć samotnie gdzie na miedzy. Chciałabym być w lesie, posłuchać świergotu ptasząt, tych głosów właściwych tylko wsi, napawać się ciszą błogą. Tutaj w Rzeźni gdzie mieszkamy prawie jak na wsi, ale nie jest to wsią, taką polską cichą wsią, chociażby zniszczoną przez wojnę. Ja kocham wieś, kocham tych wiejskich ludzi całą duszą i całem sercem. Strasznie chciałabym mieszkać w lecie na wsi, i teraz zrozumiałam lepiej jej urok, jej piękność i teraz zrozumiałam tęsknotę "Wrzosu" za wsią z której biedna umarła. Lubię i widzę pożytek miasta, ale kocham wieś!!!

Dnia 16 czerwca 1916 roku Piątek
Cały tydzień pada deszcz od niedzieli. W pierwsze i drugie święto Zielonych Świątek była Kwesta Ogólnokrajowa pod hasłem "Ratujcie dzieci" !!!Były przedstawienia w teatrach i trwają cały tydzień też w tym celu. W poniedziałek był popis skautów i skautek, oraz miał być popis gimnastyczny naszych uczennic. Ale cóż! przeszkodziła temu siła wyższa - deszcz. Występ skautów i skautek udał się wszyscy byli niezmiernie zadowoleni i chociaż zaczęła się burza, zaczęło grzmieć nie chcieli opuścić placu, aż zmusił ich do tego rzęsisty deszcz. ja nigdzie nie wyruszyłam oprócz kościoła więc nie zmokłam, tylko widziałam okropnie pomokniętych państwa Czerwińskich i Dobrowolskich. Czytałam właśnie Złotą książkę czyli Życiorysy Sławnych Ludzi - Grajnera, Zdanie kwesty ogólnokrajowej jest bardzo piękne, mające bowiem na celu wychowanie młodego pokolenia na pożytecznych obywateli. Mają być zakładane ochronki, szkoły, zakłady dla sierot, szpitale dziecięce i.t.p. więc też ofiary sypią się rzęsiście jak na tak trudne czasy. Kwesta ta jest w całym kraju. W miastach i miasteczkach, wioskach kwestarze i kwestarki sprzedają nalepki zbierając tym sposobem pokaźne sumy. Urządzane są przy tem wszędzie przedstawienia, a treści przeważnie patriotyczne, mające wielkie powodzenie. W Częstochowie graja "Dowód wdzięczności narodu" - Wojciecha Bogusławskiego. U nas na pensji niedługo będzie koniec roku szkolnego, więc już lekcje często nam przepadają i wszędzie widać, że to już koniec bo nie ma takiego rygoru jak zwykle. Strasznie się boję cenzury i tego czy wogóle dostanę ją ? Bo mam uwzględniony wpis, a jednak p. Rapelewska wyczytała jako winną za wpis. Jak strasznie męczy myśleć o tem żeby zapłacić wpisowe i o nauce ! Nikomu bym tego nie życzyła. - Najwięcej w klasie przyjaźnię się z Winką Żurkówną, Zosią Meksówną i Maniusią Sokołowską (chociaż Maniusia jest w klasie V-tej). Jesteśmy nierozdzielną czwórką, zawsze jesteśmy razem, zawsze na pauzach jedna na drugą czeka i razem spacerujemy. Niema nic chyba przyjemniejszego w życiu koleżeńskim jak mieć przyjaciółki podobne do siebie, mające te same dążenia, te same upodobania. Rozmawiamy zawsze o ważnych rzeczach, swobodnie, przyjemnie. Każda z nas uczy się nieźle i czemś się wyróżnia, a więc Maniusia najładniej pisze ćwiczenia i deklamuje, Zosia najlepiej rysuje, Winka jest najładniejsza, ja niby najlepiej się uczę. Fenomenalna czwórka!  Wszystkie mają dobry charakter i szlachetny, odznaczają się inteligencją i porządnym zapatrywaniem się na życie i naukę. Wierzę, że z takich dziewczynek wyrosną porządne kobiety, dobre Polki. Ja z nas czterech jestem napewno najgorsza, cieszę się że należę do towarzystwa takich dziewczynek, i że może będę lepszą, szlachetniejszą i rozumniejszą. Widzę w sobie wady i to wad wiele, staram się bardzo i chcę się poprawić, żeby być później pożyteczną jednostką społeczną, żeby pracować i umrzeć dla mojej ukochanej ojczyzny. A Polska tak dużo potrzebuje dziś prawdziwych obywateli, ludzi czynu składających swe życie na usługach dla bliźnich, w ofierze semu krajowi. Przyznam się, że pragnę żebym była kiedyś sławną, wielką, ale to dlatego, żeby Ojczyźnie swej Polsce przynieść pożytek i chlubę. Boże wesprzyj moje chęci, daj mi wytrwałość w dążeniu do dobrego do zamierzonych celów, do doskonałości jaką może być człowiek pamiętający o tem, że Ty o Boże stworzyłeś nas nas na to, abyśmy doskonalili i podobali się Tobie najwyższej doskonałości.

Dnia 21 maja 1916 roku
Och jak wiele mam do zapisania! Dostałam 3 pochwały a mianowicie: W piątek odpowiadałam z polskiego ze stylistyki. Było dość trudne bo miałyśmy zadanie o dramacie i tragedii, ale ja miałam dobrze bo poprzednich dwie lekcje miałyśmy wolne i powtórzyłam. Panna Paszkowska wywoławszy kilka do odpowiedzi zapytała zatem Romki Domaszewskiej - "A może Romcia Domaszewska będzie dzisiaj odpowiadać? - Nie. odparła Romka z uśmiechem - dziś nie chciałabym odpowiadać", "A więc może Janka Słomkówna opowie mi lekcję" zwróciła się do mnie, "Naturalnie" odparłam z pewną miną - "mogę". Odpowiadałam na każde pytanie. jak żadna z uczennic naszej klasy. Zacięłam się trochę ba Balladynie, ale tylko trochę. Nagle rozległ się dzwonek obwieszczający koniec lekcji. "Świetnie" - mówi pani Paszkowska chciałabym żeby tak każda umiała jak Janka Słomkówna. Jestem z odpowiedzi zadowolona - kończy z uśmiechem. Ja naturalnie jestem niemiernie zadowolona z pochwały i pędzę do Maniusi Sokołowskiej pochwalić się. Maniusia  ucieszyła się na równi ze mną. Ale czekaj - powiedziała nateraz ja polecę wykłócić się z Paszkowską, co to za Janka, to jest moja Janinka. śmiejemy się. W sobotę znowu Zosia Meksówna odpowiadała z historii Polskiej umiała lecz panna Podczewska zadawała jej takie pytania o czem zupełnie nie ma w naszej książce, więc Zosia zmartwiła się tem bardzo i gdy siadła w ławce zaczęły jej płynąć z oczu łzy. Widząc to zaczęłam ją uspokajać po cichu nie pytając o powód. Odpowiedziała jeszcze któraś i panna Podczewska wywołała mnie. Chciała bym - powiedziała - żeby odpowiedziała dobra uczennica gdyż to jest dosyć trudne więc proszę żebyście uważały. Bałam się śmiejąc się w duchu z tej tej pewności p. Podczewskiej w moją umiejętność - zaczęłam odpowiadać. Podsunęłam sobie książkę i zciągałam co się zmieści. Następnie pokazywałam na mapie zabory Rosyjskii, Pruski i Austryacki przytem niezmiernie się bałam co dalej mówić będę gdyż nie umiałam. Dzwonek! Wybawco mój. Na przyszłej lekcji będziesz odpowiadać -rzekła p. Padewska. Potem znów odpowiadałam z religii. Umiałam. "Przynajmniej jedna porządnie umie" powiedział znów ksiądz. Rosnę jak na drożdżach. Miałysmy iść na wycieczkę ale było zimno. Polubiłam teraz bardzo Witkę Żórkównę i nawzajem. Dziś byłam na Rakowie u Maniusi Sokołowskiej. Dostałam "Rodzinę Połanieckich" Sienkiewicza. Nagadałyśmy się co niemiara. Z Maniusią przepędza się czas niezmiernie przyjemnie. Jest dziewczynką niezmiernie inteligentną. Pisze ćwiczenia przednie.

Logowanie