Zdarza się, że przy okazji poszukiwań własnych przodków natrafiamy na coś zupełnie nieoczekiwanego i zaskakującego, co może prowadzić do odkryć z dziedzin pokrewnych – np. archeologii.
A zatem:
Mój 4x pradziadek Mateusz Worwąg według aktu zgonu z 1791, pochowany został w kościele w Kruszynie w grobie "sub Majori Altari" co się tłumaczy "pod Wielkim Ołtarzem". W księgach zgonów kruszyńskich z lat 1770-1802 zapisanych jest jeszcze kilkadziesiąt pochówków z tego okresu wskazujących, oprócz grobu pod Wielkim Ołtarzem (znaczniejsi chłopi, rzemieślnicy), również na groby pod ołtarzem św. Józefa (szlachta) i jeden pochówek pod ołtarzem Pana Jezusa Ubiczowanego (proboszcz). I nic w tym nie byłoby dziwnego, gdyby nie to, że obecnie śladu po tych grobach nie ma!
Skontaktowałem się z obecnym proboszczem z Kruszyny ks. Dariuszem Conem, który stwierdził, że wprawdzie w kościele jest jedna krypta z wejściem z zewnątrz kościoła, mniej więcej właśnie pod wielkim ołtarzem, ale tam mojego przodka nie ma na pewno, bo leżą tam książęta Lubomirscy i innych szczątków tam nie ma.
Padła sugestia, że może to kwestia niewłaściwej interpretacji łaciny, że może chodzi o groby na zewnątrz kościoła zlokalizowane w pobliżu ww. ołtarzy. Fakt, teoretycznie mogło tak być. Ale...