Pomoc w rozpoznaniu zdjęcia

Mogłabym też zapytać, gdzie szukać informacji o Zbigniewie Roesslerze? w internecie znalazłam tylko krótkie wzmianki o powstańcu warszawskim o tym nazwisku.

To tylko zbieżność imienia i nazwiska z powstańcem warszawskim. Zbigniew Roessler urodził się w Zawierciu w 1925 roku. Po ukończeniu studiów medycznych w Łodzi pracował w Częstochowie jako stomatolog. Zmarł 17 października 2009 r. Jest pochowany na Cmentarzu Ewangelicko-Augsburskim w Warszawie w grobowcu rodzinnym.

Pani  Magdaleno , ja Pani też Pani odpowiem. Czy na zdjęciu ,które Pani wstawiła jest mój tata? Tak mi się wydaje . Jednak trudno połączyć jakieś wspólne zdarzenia Pani pradziadka i mojego taty. Mój tata pochodził z Kresów i pod koniec 1940 roku udało im się uciec z tamtych terenów. Rodzice i młodszy o 3 lata brat mojego taty dotarli do Radomska , a mój tata wówczas szesnastolatek do Częstochowy. Nie wiem dlaczego się rozdzielili . Mój tata w czasie wojny uczęszczał do szkoły zawodowej mechanicznej bo chyba taki był obowiązek w czasie wojny. Niemcy pewnego dnia zwinęli całą klasę , w tym mojego tatę i wywieźli na roboty przymusowe do Bremerhawen (Bremen, Brema).Ale mój tata długo na robotach nie pozostał . Nie wiem ile to było 3 miesiące czy pół roku ? Wraz z kolegą zwiali .Mój tata bardzo dobrze mówił po niemiecku i to umożliwiło mu ucieczkę. Wrócił do Cęstochowy .To był chyba 1943 rok lub '44.Tego nie wiem.
Książkę ''Odradzanie się harcerstwa częstochowskiego " dostałam w spadku po innym harcerskim działaczu z rodziny . Książka jest z dedykacją od Pani Niny Roessler. Jak książka była wydana to mój tata już nie żył . Nie wiem czy książka była w sprzedaży.
Serdecznie pozdrawiam
 

Mój dziadek właśnie do Bremenhaven (ówczesne Wasermunde) został wywieziony i tam zmarł, tzn takie informacje udało mi się odnaleźć na stronie fundacji Archives Arolsen. Czy moge zapytać o imie i nazwisko Pani taty? być może to nadal zbieg okoliczności, gdyż do Bremenhaven trafiało sporo polaków na roboty przymusowe, ale ten zbieg okoliczności wskazywałby, że miała Pani rację dostrzegając tate na zdjęciu. Dopytam jeszcze... Pani tata to na zdjęciu ten z tyłu, któremu widać jedynie głowę?

Tak , mój tata to byłby ten na samym końcu co widać tylko głowę .Już tu wcześniej pisałam ,że mój tata miał 1,90 m wzrostu i na wszystkich zbiorowych zdjęciach jest prawie o głowę wyższy od innych. Mój tata to Henryk Mąkowski ur .1.01.1925 r we Włodzimierzu Wołyńskim.
W spisie archiwum w Bad Arolsen  nie jest ujęte jego nazwisko. Miałam kontakt z Bad Arolsen jak archiwum nie było jeszcze zdigitalizowane . Tam pracowała , a może jeszcze pracuje Polka pani Małgosia i ja się z nią kontaktowałam telefonicznie . Ona wtedy wyszukała mi dokumentacje trzech braci ciotecznych mojego taty i brata babci.
Do Bremenhaven faktycznie trafiało dużo Polaków . Mój znajomy z Zawiercia , rocznik ten sam co mój tata też był w tym samym miejscu na przymusowych robotach. Podam jego nazwisko bo pewnie już nie żyje , to Zygmunt Dziura .Może Pani zetknęła się z tym nazwiskiem.
A czy Kamil Langier z Fb coś Pani odpisał ?

Nie, nic mi nie mówi to nazwisko. Pan Langier pierwotnie obstawiał czasy powojenne, lecz na Archive   Arolsen odnalazłam akt zgonu z 1944 roku. Biorąc te informację pod uwagę uznał, że być może to jest jakieś przysposobienie obronne mobilizacyjne z czasów 1938-1939. Prawdę mówiąc zdjęcie jest słabo wyraźne i nie można nawet na sto procent ocenić po furażerkach, zwłaszcza, że inaczej były szyte przed i po wojnie. Pani tata więc również był wtedy młodym mężczyzną, a mój pradziadek miał już ponad 40 lat najprawdopodobniej, to właśnie cały czas mi się to nie zgadza, ale być może po prostu tak młodo wyglądał. Posiadam jeszcze jedno zdjęcie, na którym jest właśnie Jan Miśta, ma na sobie te samą furażerkę i nadal wydaje się być bardzo młodym mężczyzną. Wrzucę w załączniku.
Na odpowiedź z Archive Arolsen nadal czekam. 

Jeszcze bez związku, ale losy Pani taty przypominają mi losy dziadków mojego chłopaka, którzy uciekali z Wołynia w 43 z okolic Horochowa, zmierzając o okolice Wrocławia, wysiedli w okolicy Radomska i również z niewiadomych powodów się rozdzielili i dwóch dotarło do Częstochowy do Czarnego Lasu:) Taki jeszcze zbieg okoliczności:)