W 2001 roku ukazała się pozycja "Wesela, chrzciny i pogrzeby w XVI - XVIII wieku. Kultura życia i śmierci" pod red. Henryka Suchojada.
Jest to w istocie zbiór artykułów wygłoszonych na konferencji, która odbyła się w Kielcach w dniach 14 - 15 listopada 2000 r.
Krystyna Górna w artykule "Narodziny, śluby i zgony na Górnym Śląsku w XVIII wieku" pisze: "Niniejszy tekst powstał głównie na podstawie badań własnych nad miejsko - wiejską społecznością parafii krapkowickiej z lat 1682 - 1800. Zespół ponad 20.000 metryk posłużył do poznania urodzeń, ślubów i zgonów oraz zrekonstruowania rodzin. Przy poszczególnych zagadnieniach, gdy było to możliwe, wykorzystano dane dotyczące innych społeczności górnośląskich: ziemięcickiej z drugiej połowy XVII i z XVIII w. oraz krzanowickiej, siołkowickiej i strzeleckiej z drugiej połowy XVIII w. (...)
Posiadanie potomstwa było prawnie zastrzeżone dla pary małżeńskiej. Za grzech nieczystości, wedle statutu śląskiego z 1577 r. należały się kary: kobietom więzienie i pozbawienie spadku, mężczyznom chłosta i wygnanie. I choć wraz z laicyzacją prawa w drugiej połowie XVIII w. zmieniało się zapatrywanie na nieślubną ciążę, to w śląskiej taksie iura stolae za chrzest nieślubnego dziecka należało płacić podwójnie. Liczba urodzeń nieślubnych w interesującym nas okresie była dość różna, na ogół niższa u ludności wiejskiej, w miastach rosła wraz z ich wielkością i charakterem. Na Górnym Śląsku spotykamy parafie, gdzie prawie nie ma urodzeń nieślubnych, jak w Ziemięcicach w drugiej połowie XVII w. i w pierwszej połowie XVIII w. - poniżej 1 % wszystkich urodzeń. Są i takie, gdzie było ich więcej, 2 - 4 %, jak w parafii krapkowickiej w pierwszej połowie XVIII wieku. W drugiej połowie stulecia liczba nieprawego potomstwa wzrosła w tej parafii do 5 - 6 %. W Strzelcach Opolskich w latach 1766 - 1800 w mieście było ich nieco mniej (5 %), niż we wsiach (6 %). W parafii krapkowickiej w ciągu całego stulecia w mieście i na przedmieściach doszło do podwojenia liczby urodzeń nieślubnych, a we wsiach do wzrostu tylko o 1/3. Wynikało to z większej liczby czynników sprzyjających tym narodzinom w samych Krapkowicach. A były to: garnizon, mniej małżeństw zawartych pod przymusem ciąży, większy udział kobiet wśród służby.
Matki nieślubne w parafii krapkowickiej to w większości panny, ale również wdowy i kobiety opuszczone przez mężów. Na ogół nie znamy ich pozycji społecznej, a te nieliczne lepiej poznane to córki rzemieślników, rolników i służące. Były i matki nieślubne z miejscowych elit społecznych: krewna dziedzica Pawłowiczek Anna de Starzinski oraz dziewczyna z rodziny krapkowickich burmistrzów i rajców Maksymiliana von Olikin. (...)
Matki nieślubne, które urodziły więcej niż jedno nieprawe dziecko zdarzały się raz na 10. Częściej spotykamy je we wsiach i przedmieściach niż w mieście właściwym. Kobiety te, nieraz mimo kilku nieprawych urodzeń, dobrze funkcjonowały w społeczności parafialnej. Jedną wieśniaczkę, matkę czwórki nieślubnych dzieci, znamy z kilkunastokrotnego występowania w roli matki chrzestnej. Inną, mieszczkę, z zamążpójścia w wieku czterdziestu ośmiu lat za dwudziestoczteroletniego kawalera. Obie doczekały nieślubnych wnucząt. Ojcami dzieci nieślubnych byli często żołnierze. Znamy dwóch, którym w tym samym czasie urodziły się dzieci z różnych matek. Inni to przedstawiciele różnych profesji, od zegarmistrza rodem z Londynu po parobków. W literaturze podkreśla się dobrowolne lub wymuszone wędrowanie kobiet w ciąży do większych zbiorowości w celu złagodzenia ostracyzmu. Fakt ten sugerowano w badaniach dla śląskich społeczności dziewiętnastowiecznych. W przypadku zbiorowości krapkowickiej matki nieślubne pochodziły głównie z terenu parafii i na nim pozostawały, a urodzenie nieprawego potomstwa nie uniemożliwiało zamążpójścia, skoro co piąta matka nieślubna zakładała rodzinę. (...)
Niektóre pary zawierały małżeństwa z powodu ciąży. W parafii krapkowickiej w latach 1761 - 1800 pierwszy potomek pojawiał się w rodzinach miejskich po 15 miesiącach od ślubu, w wiejskich po 13. Ale 13 % par miejskich i 24 % wiejskich już w pierwszych ośmiu miesiącach chrzciło dziecko, a uwzględniając dziewiąty miesiąc odsetek ten wzrastał do 19 i 30 %. W rodzinach wojskowych osiągnął aż 40 %. Tak znaczny odsetek poczęć przedślubnych świadczy o społecznym przyzwoleniu na bliższą znajomość przedmałżeńską. Już w końcu XVIII w. Józef Kautschke obserwując mieszkańców wsi podgliwickich zwracał uwagę na fakt, że z powodu łatwości odwiedzin nocą i wspólnego sypiania dziewek i parobków ślub finalizował rozpoczęte współżycie młodych. W obu społecznościach krapkowickich, miejskiej i wiejskiej, zaobserwowano zwiększenie liczby poczęć przedślubnych w ostatnim miesiącu przed uprawomocnieniem związku. Zaawansowana ciąża panny młodej nie przyspieszała wesela. Dlatego też zdarzały się chwile, takie jak w rodzinie szewca Scholtza, kiedy to w dniu ślubu nastąpił poród, czy, jak u kmiecia Pawliczki, w dniu następnym. Bywało, że nie zdążono na czas z weselem i kobieta rodziła nieślubne dziecko. Aż 6 % kobiet jeszcze przed zawarciem związku, w którym miały później dzieci ślubne, zostawało matkami. Urodzeń nieślubnych w czterech ostatnich dekadach XVIII w. było 5 %, ale 21 % matek tych dzieci zawarło później małżeństwo. Połowa z nich na ślubnym kobiercu stanęła pół roku po porodzie, a 2/3 w ciągu roku. Syn karczmarza i córka owczarza doczekali przed ślubem dwojga dzieci. Pierwszego, on w wieku 20 lat, ona 17 i na 3 i pół roku, a drugiego na 4 miesiące przed zawarciem małżeństwa. Odkładanie legalizacji związku mogło wynikać z przyczyn ekonomicznych. Jednak, co charakterystyczne, matki dzieci poczętych przedślubnie były w wieku podobnym do ogółu kobiet, ojcowie zaś o 1,5 roku młodsi. A zatem nie tyle opóźnienie ślubu powodowało wzrost liczby przedmałżeńskich poczęć, ile społeczne przyzwolenie dla takich zachowań i młody wiek ojców. (...)
Szczególne miejsce z powodu skali zjawiska zajmuje umieralność najmłodszych. Była ona u dzieci, tak samo jak i ogółu ludności, zróżnicowana terytorialnie, socjalnie, a nawet wyznaniowo. W społeczności krapkowickiej zgony dzieci do 14 lat stanowiły 60 % ogółu zmarłych. Połowa z nich miała miejsce w pierwszym roku życia. Ścisły związek występował między sposobem karmienia i zgonami najmłodszych dzieci. Na obszarach karmienia mlekiem matki była ona najniższa, 9 - 25 % urodzonych, przy stosowaniu zup mącznych i kwaśnych soków sięgała nawet 40 %. W parafiach krapkowickiej i strzeleckiej co czwarty urodzony umierał w niemowlęctwie. Najwięcej zgonów nastąpiło zaraz po narodzinach, w pierwszych 4 tygodniach życia dzieci - ponad 44 % zmarłych niemowląt. Noworodki umierały głównie z powodów endogenicznych, niemowlęta starsze z egzogenicznych. Zgony noworodków w Krapkowicach obejmowały 10 % urodzeń, a w okolicznych wsiach 12 %. Niższa umieralność endogeniczna i egzogeniczna dzieci miejskich niż wiejskich świadczy o lepszych warunkach życia w mieście. Wśród niemowląt chłopcy umierali częściej niż dziewczynki - 124/100. Nierówność wobec śmierci wiązała się też z prawym i nieprawym pochodzeniem. Umieralność niemowląt nieślubnych była aż o 1/3 wyższa niż ślubnych. Ponadto wyraźnie widać gorszą sytuację przy porównaniu zgonów endogenicznych i egzogenicznych. Zgony nieślubnych noworodków były tylko o 1 % większe niż ślubnych, a w wieku ponoworodkowym o 12 %. Liczby te nie przystają do etnograficznego obrazu, gdzie dziecko nieślubne traktowano zazwyczaj dobrze, jako że nic nie winne."