Czestochowa w XIX w. prasie - wydarzenia, ogloszenia....

Więcej
9 lata 1 dzień temu #18810 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Czestochowa w XIX w. prasie - wydarzenia, ogloszenia....
Wiek, Nr 57 z 25.02(9.03).1878, s. 3

Z Częstochowy.
Towarzystwo kredytowe dla miast, jest żywą kwestią dla miejskich obywateli; każda chwila przyspieszenia bytu tej instytucyi, stanie się prawdziwem dobrodziejstwem dla ogółu. Tu u nas w Częstochowie, w obecnych czasach, parę majątków miejskich, skutkiem obciążeń hipotecznych przez subhastację sprzedano, a ileż to jeszcze czeka los podobny! Nie doszłoby do tego gdyby Towarzystwo istniało. Jak wiemy dawno już, na obradach połączonych prac Towarzystwa kredytowego, zgodzono się na zasady, według których władze mogłyby udzielać pożyczki w listach zastawnych na nieruchomości miejskie tutejszego kraju: ten przedmiot, ze względu na niezaprzeczoną ważność obudził wszędzie żywy interes, i dlatego z polecenia Najwyższej władzy krajowej, właściciele murowanych nieruchomości w miastach, za pośrednictwem magistratów wezwani zostali do objawienia życzeń swoich w przedmiocie zawiązania Tow. kred. miejskiego. Obywatele naszego miasta, z uwagi na użyteczność i dobrodziejstwo tej instytucyi, skwapliwie przystąpili do wspólnych narad i przedstawili jeszcze dnia 27 sierpnia r. z. swoje objawienia. Czy i inne miasta również objawiły swe chęci, nie wiadomo, lecz nie sądzimy aby obywatele innych miast o tyle byli obojętni, ażeby nie starali się wszelkimi możliwymi sposobami o przyspieszenie wprowadzenia w życie tyle dobroczynnej instytucyi. Wprawdzie wiadomo w naszym kraju, każda innowacya wywołuje malkontentów, na co jednak ludzie dobrej woli nie powinni zwracać uwagi.
Spodziewamy się, że znaczniejsze miasta, jak Lublin, Radom, Płock, Kielce i inne, zechcą za pośrednictwem pism czasowych udzielić wiadomości, czy i ci mieszkańcy równie z chęcią przystępują do Towarzystwa; widzimy wreszcie, że listy zastawne miasta Łodzi doskonale prosperują, czemuż i listy miast zsolidaryzowanych miały być gorsze? Wreszcie, jeżeli wspólny głos objawiać będzie swoje życzenia, prędzej dojdziemy do zamierzonego celu. W tym roku jeszcze będzie ukończony bruk drugiej ulicy Panny Maryi, przez co pozbędziemy się kurzu, jaki letnią porą w tyle pięknej spacerowej alei stawał się nieznośnym – także na ulicach tak zwanej Siedmiu Kamienic i Ś-tej Barbary, droga dotychczas niegodziwa zastąpioną będzie szosą i życzeniem jest naszem, aby przedsiębiorcy sumiennie wykonali takową – zależeć to będzie od magistratu.
Karnawał skonał, zakończony dziesiątą maskaradą we wtorek. Zabawy te już na dobre zaaklimatyzowały się u nas. W ostatnią niedzielę parochód ze świstem i szumem peregrynował po sali maskaradowej, i zrobiwszy parę kursów schował się w kąt widocznie dla braku pary. Każda maskarada przeciągała się do rana, a przy dwóch orkiestrach bawiono się doskonale.
W tłusty czwartek w tychże salach był bal dziecinny, który udał się w zupełności, a dorośli następnie bawili się do rana.
Pogoda z początkiem marca była piękna, ależ to jak w marcu, teraz tj. od wieczora środy popielcowej, deszcz z wichrem nie przestaje nas trapić. W polach skowronki się pokazały, o urodzajach przyszłych różni różnie mówią. Drożyzna u nas na porządku dziennym. Mięso na funcie o kopiejkę zdrożało, płacimy teraz za mięso w najgorszym gatunku po 9 kop. za funt, lokale bardzo idą w górę, słowem, coraz więcej biedy wszędzie widać.
K.
The following user(s) said Thank You: Anna Fukushima

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 11 miesiąc temu #18964 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Czestochowa w XIX w. prasie - wydarzenia, ogloszenia....
Wiek, Nr 117 z 16(28).05.1879, s. 3

Częstochowa, 23 maja 1879 r.
W mieście naszem w tym roku ruch budowlany bardzo ożywiony, kilkanaście kamienic przybędzie, pierwsza aleja, pozbywszy się małych i niepozornych domów, zapowiada się jako najpiękniejsza część miasta. Znaczna fabryka farbowania papieru i obić papierowych pp. Kohna i Markusfelda na ukończeniu i wkrótce w niej maszyna parowa w ruch wprowadzona będzie. Gdyby jeszcze Towarzystwo Kredytowe Miejskie, którego obywatele z utęsknieniem oczekują, weszło w życie, to w krótkim czasie Częstochowa nie tylko przyoblekłaby się w strojniejszą szatę, ale nadto wiele majętności miejskich uchroniłoby się od ruiny.
W dniu 18 maja otwartym został u nas Instytut wód mineralnych, w ogrodzie p. Wolberga, w pierwszej alei. Zakład liczy trzeci rok użytecznego istnienia. Właściciel p. Panceram, nie szczędzi nakładu, pracy i starań, aby zakład godnie odpowiedział wymaganiom. W tym roku urządzone tu również zostaną kąpiele zimne z prysznicem. Werandy, piękny ogród, fontanna, doborowa muzyka, szybka usługa, coraz więcej tak z miejscowych jak i z dalszych okolic potrzebujących kuracyi sprowadzają, i o ile nam wiadomo, każdorocznie do 400 osób korzysta z Instytutu.
P. Antoni Bromirski, z Warszawy, założył u nas zakład fotograficzny, tuż przy moście kolei żelaznej. Roboty jego, dokonane już w Częstochowie i umieszczone w ozdobnej wystawie, przedstawiają się bardzo dobrze. Są tu i heliominiatury, odznaczające się wykończeniem i w niczem nieustępujące warszawskim fotografiom. Jest to już czwarty zakład w naszym mieście. Właściciel zbudował na jego pomieszczenie bardzo gustowną pracownię i zaopatrzył w ulepszone aparata.
Handel kwitnie u nas pomimo, że wszyscy nań narzekają. Z każdym dniem powstają nowe sklepy, w ostatnich czasach liczba ich potroiła się i wszyscy mają jaki taki odbyt.
O co trudno, to o dobrego robotnika. Wszyscy nader wysokiej żądają płacy. Mularzy brak wielki i rąk do pracy zbywa a na przedmieściach nędza i niedostatek trapi mieszkańców. Objaw istotnie zadziwiający.
W tym roku ziemianie nie rokują dobrych urodzajów, bezustanne deszcze przy dotkliwem zimnie o wiele opóźniły roboty. Zasiewy i kartofle na niskich gruntach prawie przepadły, w naszych okolicach w najlepsze jeszcze w polach prowadzą siewy owsa i sadzenie kartofli; na górnych gruntach oziminy dość pięknie prezentują się, jednakże wnosić należy, że żniwa opóźnią się. Drzewa owocowe obficie pokryły się kwieciem, i spodziewać się można, że lepsze jak zboża wydadzą rezultaty. Ogrodowizn brak zupełny.
K.
The following user(s) said Thank You: Anna Fukushima

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 11 miesiąc temu #19061 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Czestochowa w XIX w. prasie - wydarzenia, ogloszenia....
I/ Wiek, Nr 242 z 16(28).10.1882, s. 3

W Częstochowie w przeszłym tygodniu ukazał się pewien rodzaj niewiadomo czy periodycznej publikacji. Stanowi ją półarkusz, zadrukowany samymi ogłoszeniami o licytacjach, sprzedażach, handlach itp., który też nosi nazwę „Kartka ogłoszeń”.


II/ Wiek, Nr 166 z 14(26).07.1889, s. 3

W Częstochowie powstał projekt wydawania pisma p.t. „Kuryer Częstochowski”.
The following user(s) said Thank You: Anna Fukushima

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 11 miesiąc temu #19148 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Czestochowa w XIX w. prasie - wydarzenia, ogloszenia....
Wiek, Nr 257 z 4(16).11.1883, s. 2

Korespondencya „Wieku”
Z Częstochowy
W ślad za innemi miastami i Częstochowa przechodziła rozmaite gorączki. Panowała swego czasu gorączka urządzania gwiazdki dla biednych dzieci, przez bardzo dobroczynne osoby, ale wnet zgasła – okazała się później gorączka maskarad, które musiały upaść; złota gorączka, skutkiem podcięcia skrzydełek, zeszła prawie na 37½ stop. Celsjusza, a teraz w całej pełni wybuchła gorączka budowania nie tylko domów, ale głównie i przedewszystkiem fabryk. Stare fabryki, jak młyn wodny i parowy razem z fabryką bibuły istnieją jak istniały, ale ileż to przybyło i przybywa; kilka lat już egzystuje fabryka mebli giętych, obecnie należąca do Towarzystwa wiedeńskiego, która wielkie transporta wysyła do Cesarstwa; dalej tartak, własność p. Goldsteina, z Katowic, tuż przy kolei Warsz. – Wiedeńskiej, opatrzony niemieckimi napisami i starający się wszelką mu przez parę udzieloną siłą wytępić najpiękniejsze drzewo z lasów, darowanych byłemu ministrowi p. Grejgowi; bale, krokwie, wszystko to pędzi „nach Stetin und Danzig”. Kto tak, jak piszący te słów kilka, przypatrywał się temu prawie nieskończonemu rzędowi z najpiękniejszym budulcowym drzewem, tak gęsto idących za sobą, że czasami po 5 lub 6 minut trzeba było czekać, aby móc przejść w poprzek ulicy, i kto tak to widywał, z małemi przestankami, niemal co dzień, temu się z pewnością łzawo robiło, ten przychodził do przekonania, że jeszcze w przyszłości, my od nich, nie na kubiki, ale na funty drzewo kupować będziemy. Dziś już, jaka to hardość i arrogancya! – chcesz, biedny człowieku, kupić sobie kilka desek i pójdziesz na tartak nie umiejąc po niemiecku, to cię potraktują jak jakiego przybłędę; - zwykle dzieje się w świecie tak, że im dłużej znajduje się w obcym żywiole, tem więcej się nim przejmuje, oswaja się z obyczajami, językiem itd., tymczasem tutaj dzieje się wprost przeciwnie; znam takich, którzy po pierwszych trzech latach pobytu, jako tako mówili po polsku, obecnie coraz to gorzej mówią, tak, że już teraz trudno ich rozumieć; szczotka, ciotka, siatka, to wszystko jest szotka.
Ale opuśćmy to smutne miejsce zniszczenia i zwróćmy się do przemysłu naszego, krajowego. Niedawno temu, bo rok dopiero, powstała tu fabryka guzików, p. Grossmana, która wyrabiając swój produkt, z materiału w kraju pod dostatkiem się znajdującego, w sposób niegorszy niż za granicą, nie opłacając cła, sprzedawać może taniej i wstrzymuje bogacenie się niemieckich kieszeni. Tak samo rzecz się ma z fabrykami znajdującymi się w trakcie budowania; i tak, fabryka nici, sznurów itd., do której założycieli należy wyżej wspomniany p. Goldstein, oraz tutejsi obywatele Oderfeld i Oppenheim; następnie buduje się także fabryka igieł i szpilek, dalej fabryka p. Fuchsa Juliana, która w niedalekiej już przyszłości, wyrabiać będzie drewienka do zapałek, oraz sztyfty do obuwia. Największą jednakże fabrykę, na wielką skalę, stawia p. Kronenberg, właściciel Błeszna; będzie to fabryka wyrobów lnianych, przędzalnia itd., kosztów, jak widać, tu nie żałują, ma to być lukratywne ale i piękne. Widzimy tu dach kryty dachówką, której tysiąc, bez układania, 50 rs. kosztuje; są tacy, co utrzymują, że przez tę dachówkę deszcz przecieka – ale to pewnie złośliwi ludzie. Przed kilku tygodniami, przybyło dla tejże fabryki z zagranicy, koło rozpędowe, w dwóch częściach; jedna część, mimo swego olbrzymiego ciężaru, dostała się szczęśliwie na ziemię; przy windowaniu zaś drugiej części, winda się zerwała i druga część, spadłszy na poprzednią, pękła.
Strata wynosi około 5000 rs. i całe szczęście, że… no! że za pieniądze zrobią drugie koło. Na uznanie ze wszech stron zasługuje maksyma, jaką się administracya tejże fabryki kieruje, a mianowicie, że nie dopuszcza żadnych cudzoziemców i siły jej potrzebne rekrutuje wyłącznie z krajowców; przykład godzien naśladowania, nawet w takiej samej fabryce jak niniejsza. Do ukończonych już fabryk, należy dalej fabryka zapałek szwedzkich Gehlicha i Hurha, która jakkolwiek dopiero rok istnieje, ale na żółtych etykietach pudełek już posiada medale, pod któremi widnieje polski podpis: „Gehlich i Hurh w Częstochowie”.
Oprócz fabryki bibuły, o której na początku wspomniałem, jest jeszcze druga fabryka papieru różnokolorowego; wprawdzie to biedactwo, niedługo po urodzeniu, spaliło się, ale teraz proszę patrzeć, jak się wygoiło, ani znaku oparzelizny; widocznie zdrowa krew, rana prędko się goi. Do przedsiębiorstwa bliżej miejscowych potrzeb dotyczącego, należy niedawno, bo dwa czy trzy lata temu założona, fabryka pieców, od zwyczajnych począwszy, do najgustowniejszych i drogich; wyrób doskonały, wykończenie staranne, i dlatego nie mający żadnej konkurencyi. Że Częstochowa zakrawać zaczyna na inteligentne miasto, to dowód w tem, że posiada trzy księgarnie i dwie drukarnie – jedna nawet parowa, tylko że nie jest jeszcze czynną, lecz będzie dopiero mniej więcej od 1-go stycznia 1884 r.
W samym środku alei wznosi się duży, dwupiętrowy budynek, szczytem do alei, a w tym szczycie, aż het ponad dachem, wznosi się komin, wcale nieskromnych rozmiarów, który niezadługo zionąć będzie iskrami i dymem; i maluczko, a przyjdzie czas, kiedy ludzie częstochowscy rzekną: otóż, mieliśmy kurz, kiedy deszczu nie było, a mieliśmy błoto gdy był deszcz; maluczko zaś, a będziemy mieli dym i woń jego, aby nie tylko płuca i oczy, ale i nosy nasze miały swoją satysfakcyę. Przezacny Eolu, przyślij nam Boreasza na stałe mieszkanie, inaczej bowiem będzie wielkie zaćmienie pomiędzy drzewami i domami, a wszelki człowiek ratować się będzie ucieczką i zamknie szczelnie za sobą drzwi i okna.
Ale nie na tem jeszcze koniec; pomijam już niedawno otworzoną fabrykę „Halek” i fabrykę torebek papierowych, z wydrukowanymi napisami firmowymi p. Łęczyckiego, ale jakże pominąć przybytek, w którym warzy się napój Gambrinusa. Dotychczas siła ludzka i koni wystarczała wymaganiom publiczności dziś już tego za mało, i otóż, wznosi się nowy komin, a parowa maszyna zastąpi ręce ludzkie i siłę koni. Tak więc browar podnosi się w swojej wartości, i czekać tylko należy, czy i piwo w tymże względzie się podniesie.
To Częstochowa, pod względem materialnym – a teraz przypatrzmy się jej, choć pobieżnie, pod względem duchowym.
Mamy, co prawda, już sześć klas w naszem przyszełem gimnazyum – młodzież tłoczy się gwałtownie i mimo równoległych wstępnej, pierwszej, drugiej i trzeciej klasy, dużo z kwitkiem dla braku miejsca, odejść musiało; smutno to bardzo, ale smutniejsze to, że około 40-tu uczni uczęszczających, dotąd wpisu opłacić nie było w stanie. Znalazł się wszakże Bodouin, który bez rozgłosu i chęci błyszczenia w sprawozdaniach, zajął się tą biedą i urządził na ich korzyść teatr amatorski, z którego dochód dość znaczny ale jeszcze niewystarczający, dla nich przeznaczony został. Kto wie co to znaczy na prowincyi w małem miasteczku zebrać harmonijne kółko amatorów, to mu się zimno robi na wspomnienie takiego przedsiębiorstwa, zwłaszcza jeżeli z dochodu nie uroni się grosza, choćby na… karmelek. Dochodzi mnie wiadomość, że przedstawienie teatralne amatorskie, w tych dniach, na ten sam cel, ma być powtórzone, naturalnie, za staraniem tegoż samego przyjaciela młodzieży. Szczęść Boże!
Prywatnych szkół, ale tylko żeńskich, w Częstochowie nie brak; jest kilka czysto żeńskich i jedna mieszana, tj. taka, w której obie płcie są reprezentowane, ale pod egidą płci żeńskiej.
Już to na bułce, bochenku chleba, tasiemce, bucie i tysiącznych podobnych rzeczach, to lada kto się pozna, ale na nauce tylko taki, kto sam naukę posiada, a ponieważ przeciętny częstochowianin nie grzeszy pod tym względem, stąd peregrynacya od Kajfasza do Annasza zależy od tego, gdzie kogo wiatr zapędzi.
Lux.

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19222 przez Krzysztof Łągiewka
Replied by Krzysztof Łągiewka on topic Czestochowa w XIX w. prasie - wydarzenia, ogloszenia....
Wiek, Nr 77 z 22.03(3.04).1884, s. 4

NEKROLOGIA
I znowu jeden z weteranów legnął w mogiłę, zasnął snem błogosławionych. W tych dniach zmarł w Częstochowie śp. Józef Trenner, b. oficer b. wojsk polskich, a następnie urzędnik dr. żel. W. – W. Urodzony na początku pierwszego dziesiątka bieżącego stulecia, z ojca Bogumiła, b. dyrektora budownictwa m. Krakowa i matki Karoliny z Klumppów, otrzymał wyższe wykształcenie w szkole kadetów: zaliczony do szeregów wojsk polskich, do końca wspólnie z niemi dzielił tę dolę, jaka nań w udziale przypadła.
Po doznanych zawodach i przejściach, skutkiem straty z niezależnych od siebie przyczyn mienia, śp. Józef szukając trwałej egzystencji w pracy, z zapałem poświęcił się mechanice i w tym celu przed 40 laty wstąpił w skład urzędników dr. żel. W. – W., a w ostatnich kilkunastu latach pełnił obowiązki naczelnika warsztatów mechanicznych w Częstochowie, gdzie pod kierunkiem swoim uzdolnił niemały poczet przyszłych mechaników, to jest maszynistów tejże drogi.
W stosunkach do władzy swojej nie narzucał się, nie prosił, nie szukał protekcyi, pracował w obranym kierunku dla dobra społeczeństwa i na małem stanowisku, odpowiednio do wiedzy i nauki swojej, nieboszczyk do końca życia przyjmował czynny udział w stowarzyszeniach naukowych: to też u podwładnych swoich pozostawił miłe wspomnienie jak najlepszego kolegi i zwierzchnika, a u tych co go bliżej znali, głęboki żal.
Pogrzeb jego zgromadził przyjaciół i z dalszych zakątków kraju.
Pozostawił po sobie żonę, 4 synów, 3 córki, dzieci, które każdej rodzinie chlubę przynieść mogą.
Cześć zacnemu weteranowi!
The following user(s) said Thank You: Anna Fukushima

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
8 lata 10 miesiąc temu #19274 przez Anna Fukushima
"Gazeta Sadowa Warszawska" z 14 (26) Lipca 1879 r., N° 30, s. 8:

Wybory.
(...) Dnia 4 lipca odbyly sie wybory w III okregu sadowym p-tu Czestochowskiego. W gm. GRABOWKA obrany na sedziego gminnego Gustaw GALLER; na lawnikow zostali wloscianie: Antoni MALCZAK i Walenty ORGANA. W gm. KAMYK na sedziego obrany Roman ELZANOWSKI, sprawujacy ten urzad od lat trzech; na lawnikow Gustaw PUCHEWICZ i Piotr MUSZKIET, pierwszy wlos. z gmniny Grabowki, a drugi mieszczanin z Klobucka. W gm. POTOK tenze ELZANOWSKI; na lawnikow wybrani: Antoni GORSKI i Franciszek PRZYGODA, obaj jednomyslnie. W gm. DZBOW wybrany zostal na sedziego Stanislaw JASINSKI; na lawnikow zas jednoglosnie wlos.: Jan CHEJSTRAL i Blazej SWIEZY. W gm. REMKOWICE, na sedziego tenze JASINSKI, na lawnikow: Jan STACZ i Adam MUS obaj wloscianie.
__________________
*** Gdzie znajduja sie Remkowice? Nigdy nie slyszalam o tej miejscowosci.

AF

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Czas generowania strony: 0,000 s.
Zasilane przez Forum Kunena

Logowanie