Przez wiele lat, a mam już ich 66 jakoś nie odczuwałem potrzeby poznania swoich przodków. Oczywiście znałem swoich Rodziców, ich braci i siostry, Dziadków ze strony Mamy i to właściwie wszystko. Czasami przedostawała się jakaś informacja o Dziadkach Kubatach, a przeważnie wtedy, gdy z powodu rodzinnych uroczystości zjawiałem się w Truskolasach. Szliśmy na cmentarz i tam zapalaliśmy znicze na grobach Dziadka Franciszka i Babci Marcjanny. Czasem zastanawiałem się, dlaczego Dziadek umarł tak młodo, bo w roku 1917 mając zaledwie 50 lat. Tłumaczono mi, że był giserem w Przystajni, a była to bardzo niezdrowa praca.
Kilka lat temu kuzyn ze strony Mamy zaczął tworzyć drzewo genealogiczne rodzin Mikulskich (panieńskie nazwisko Mamy), Mechów (panieńskie Babci) i innych kuzynów, którzy zasilili rodzinę drogą małżeństw. Nawet dziwiłem się, że mu się chce i traktowałem to jako niegroźne dziwactwo. Teraz się nie dziwię.
Połknąłem tego „bakcyla”, gdy po śmierci Cioci Gabrysi Kubatowej z Zamłynia (żony Antoniego, słynnego nauczyciela z Truskolasów), jej synowa Jadzia znalazła w pozostawionych dokumentach kalendarzyk, w którym Dziadek Franciszek Kubat zapisywał pojawianie się na świecie kolejnych dzieci, ich chrzty, zapisywał rodziców chrzestnych i … ile kosztował chrzest. Ponieważ, jak wspomniałem, Dziadek zmarł w 1917 roku, następne zapiski prowadziła zapewne babcia Marcjanna. Gdy zmarła Babcia, być może kalendarzyk uzupełniał Wujek Antoni. A oto jego treść: