USC po godzinach. Nikt już tu nie pracuje. Słychać głos Mirosława Zwolińskiego – opowiada z werwą. Zebrani wokół kolistego stołu członkowie Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Częstochowskiej słuchają w skupieniu. Choć jest już grubo po 17:00, wciąż pojawiają się spóźnialscy, dostawia się krzesła, wymienia dyskretne przywitania. Autor ubarwia prelekcję licznymi anegdotami i ciekawostkami, bawiąc tym samym zebranych. Prezes Towarzystwa, Jacek Tomczyk, nie przerywa zaproszonemu ekspertowi – przytakuje mu i słucha.

Towarzystw zajmujących się genealogią funkcjonuje na terenie kraju wiele. Częstochowskie Towarzystwo na swojej stronie (http://www.genealodzy.czestochowa.pl/) podaje odnośniki do piętnastu. Okazuje się, że częstochowska grupa pasjonatów genealogii wyróżnia się spośród pozostałych grup m. in. tym, że swoje spotkania każdorazowo wzbogaca o wykłady, co jest rzadkością. Do tego stopnia przyczynia się to zwiększania popularności spotkań w USC, że ściągają na nie mieszkańcy innych rejonów Polski (prezes Tomczyk wymienia m. in. Łódź i Sosnowiec), a także osoby spoza granic kraju. Poszukiwania swoich korzeni, a także krewnych za pośrednictwem Towarzystwa prowadzą osoby stale mieszkające w Stanach Zjednoczonych, we Francji czy w Niemczech, które bywają na spotkaniach i prowadzą z Towarzystwem ożywioną korespondencję.

Praca, jaką na co dzień wykonują członkowie Towarzystwa, w wielu aspektach przypomina wysiłki śledcze – tropienie materiałów po rozsianych niejednokrotnie po całym kraju archiwach państwowych, kościelnych, prywatnych, częstokroć zarządzanych na sposób nieprzychylny badaczom-amatorom. Prezes zapewnia, że szlaki współpracy z wieloma instytucjami zostały już przetarte. Pierwsze dobre wrażenie, jakie zrobiła grupa założycieli (Jacek Tomczyk, Juliusz Sętowski, Andrzej Kuśnierczyk, Piotr Gerasch, Szymon Gruca) stworzyło pozytywny wizerunek Towarzystwa, dzięki czemu nowi członkowie mogą dziś liczyć na większą przychylność władz wielu podmiotów.

Bardzo silnie w łonie Towarzystwa postuluje się postępowanie z materiałami archiwalnymi w myśl zasad naukowości. Prezes namawia do przestrzegania metodologii badawczej, przytaczania materiałów źródłowych, troski o dokumentowanie poszukiwań etc. Organizowane są też spotkania z ekspertami, poświęcone np. odpowiedniemu przechowywaniu materiałów, by nie niszczały (odpowiedź na pytanie: czy pod folią, czy też nie, okazuje się nie tak oczywista). Jak widać, członkowie Towarzystwa starają się wszechstronnie przygotowywać do swojej pracy.

Każdego z nich do poszukiwań popchnęły osobiste pobudki, bo zainteresowanie własną historią rodzinną. Zaspokajając w pewnym momencie ciekawość, a już łapiąc bakcyla archiwalnej detektywistyki, obierali sobie nowy cel i drążyli dalej. Wśród członków Towarzystwa panuje mozaika zawodów, błędne jest przekonanie, że to grono historyków. Jednak ich praca koresponduje z tym fachem i wymaga historycznego przygotowania.

Kolejnym postulatem spajającym Towarzystwo jest troska o przyszłość materiałów historycznych. Chowanie do szuflady takich materiałów uważa się za nietakt, tym bardziej ich komercjalizowanie, np. sprzedawanie ksiąg, zdjęć etc. Dokładne opracowanie materiałów i udostępnianie ich innym poszukiwaczom, instytucjom lub muzeom stanowi jeden z priorytetów prezesa i całego składu Towarzystwa. Przejawem takiego stanowiska jest współpraca z Muzeum Częstochowskim przy realizacji różnych projektów, np. przy wystawie „Częstochowianie - mieszkańcy miasta na fotografi i w latach 1845-1918” (można było oglądać ją w budynku Ratusza do kwietnia 2009 r., w przygotowaniu druga część). Towarzystwo przekazało zestaw zdjęć ze swoich prywatnych archiwów, które posłużyły jako większa część eksponatów tej wystawy.

Niebawem ma powstać I Rocznik Genealogiczny, czyli zbiór referatów i tekstów zebranych przez Towarzystwo.

Ścisłą współpracę Towarzystwo utrzymuje z Ośrodkiem Dokumentacji Dziejów Częstochowy Muzeum Częstochowskiego, stąd też lokalizacja spotkań – w sali w USC, obok lokalu Ośrodka.

Zbiorową zgryzotą Towarzystwa jest sytuacja z częstochowskimi i nie tylko cmentarzami. Każdy genealog wie, że nekropolie to istne skarbnice informacji i nie trzeba podpaść prawu, by się tam znaleźć (jak ma to miejsce z zapiskami kryminalnymi – również cenne źródło informacji dla badacza). Cóż jednak z tego, gdy groby likwidowane są i wyprzedawane przez zarządców cmentarzy, a świadectwo czasów bezpowrotnie znika. W świetle doświadczeń członków Towarzystwa sytuacja jest patowa – procesu nie da się zatrzymać, komercjalizacja nekropolii postępuje.

Ciekawym przykładem rozwiązania podobnego problemu poszczycić się mogą Amerykanie. Oto na cmentarzu na nowojorskim Manhattanie, gdzie metr gruntu droższy jest od metra ziemi w Częstochowie (!) nikt nie myśli, by wyprzedawać usytuowaną tam nekropolię, a promuje się ją jako cenny zabytek.

Towarzystwo Genealogiczne Ziemi Częstochowskiej działa nieprzerwanie do marca 2007 roku. To wtedy panująca moda na genealogiczne wysiłki (panująca zresztą do dziś) nałożyła się czasowo na decyzję inicjatorów, by sformalizować działalność Towarzystwa. Zaowocowało to powstaniem grupy, której członkowie skutecznie wspierają się w rozwijaniu pasji. Regularne spotkania grupy cieszą się coraz większą popularnością. Kameralna w zamyśle „środa dla genealoga” (każda druga środa miesiąca) rozrosła się do spotkań 30 – 40, czasem 60 osób, które uparcie budują system wymiany bezcennych informacji o swojej historii i o historii regionu.

Piotr Nita
Aleje 3, Dwumiesięcznik Kulturalny Częstochowy, numer 75 wrzesień - październik 2009
http://www.biblioteka.czest.pl/Aleje3/2009/aleje_075.pdf


Logowanie