8 kwiecień Środa.

Dziś nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło. Po śniadaniu pomyłam szklanki z za chwilkę poszłam do ogrodu po Kazika żeby zaniósł Mańkowi obiad. Kazik poszedł do domu a ja zostałam i goniłam się z Zochą. Byłam tam z pół godziny o możebym była dłużej gdyby nie przyszedł papa i kazał mi flancować szczaw, ale ja powiedziałam, że muszę torbę kończyć i uciekłam do domu. Wcale to było nie prawda gdyż torbę kończyła Ada. Przed obiadem mama ugotowała 5 jajek dwa dla Ady dwa dla mamy i jedno dla mnie. Jadłyśmy jajka z chrzanem smażonym. Na obiad ja jadłam trochę klusek z zupą śliwkową. Po obiedzie pozmywałam i ponieważ zapchał się nam zlew, więc musiałam powynosić wiadrami. Mama poszła zaraz  do ogrodu flancować kapustę i posadziła 12 kup. Ja przed wieczorem wzięłam palto fartuch i poszłam sadzić szczaw. Posadziłam pół grządki i trochę dokończyłam drugiej. Deszcz zaczął padać, więc tata kazał mi po przykryciu okien iść do domu. Mama niedługo przyszła i Ada usmażyła 3-ech śledzi dla siebie i dała mi. Ja podzieliłam. Wypiliśmy herbatę i Ada zapaliła lampę, więc poszłam do pokoju. Wzięłam „Bluszcz” i zaczęłam „Graal”, gdy mi się przypomniało, że mam zapisać, co dziś robiłam. W poniedziałek czytałam „Życie piekielne”, tylko bardzo mi żal, że nie ma końca, ponieważ jest w drugim roku. We wtorek wylałam atrament i byłabym dostała burę gdyby nie Ada, która powiedziała, że to ona wylała i mama nie mówiła.

Po 9-tej 10 minut.


Logowanie