Boże już dziś Wielki Piątek! Nie wiem czy W. Piątek powinien być smutny i poważny, dość, że dzisiejszy piątek był za wesoły. Pogoda prześliczna, ludzie wszystko do południa podokończali i po południu szli gromadkami do kościoła. U nas nie było jeszcze obielone, ciasto nieupieczone, podłogi nie umyte. Henryk obiecał przyjść obielić, więc przyszedł i obielił sień. M. przygotowywała do pieczenia ciasto. Ja mamie pomagałam we wszystkim, obudziłam się o pół do 6-tej, a wstałam o 6-tej. Z pieczeniem ciasta przeciągnęło się do południa. Ciasto jak mama się wyraziła „nie zdarzyło  się” Wewnątrz bardzo dobre, ale z pozoru jest za bardzo blade. Placki zrobiły się wklęsłe. Babki się nie wypiętrzyły i m. wyjęła i położyła do pieczenia. Placków było 7, a babek (z moją małą) 5, 2 duże, 2 mniejsze i moja.

Jajek do święcenia zostało się 11, ledwie wyprosiłam u mamy o dokupienie jeszcze 3-ech i teraz jest 14. Kiełbasa bardzo ładna, szynka również, chociaż ja trochę nadgryzłam, cielęcina też.

Ada wczoraj nie przyszła gdyż pojechała z p. M……do Siedlca wróci w sobotę to j. jutro. Przybory do ciasta przysłała przez Olesia i Józka. Dziś cały dzień nie czytałam tyle miałam roboty ledwie zjadłam śniadanie i przeczytałam Gońca. Obiad był lichy Śledzie i kartofle prażone. Jadłam z wielkim appetytem. Miałam iść do kościoła z Tatkiem, ale T nie chciał, więc mama mi nie pozwoliła samej. Myłam z m podłogę w sieni. Później zjadłam zalewajkę, siedziałam sama i na wieczór rozmawiałam, z K. i T. po indersku i ko. Następnie wypiłam herbatę i umyłam sobie głowę szyję i ręce. Teraz rozpuściłam włosy do wyschnięcia siedzę przy stole piszę i co chwila patrzę na zegar jest za 15m 11g. Wieczór. Oleś i Józek jeszcze nie przyszli. Gotuje się szynka.

10 kwietnia


Logowanie