Czwartek 20 sierpnia Pogoda niestała: to deszcz, to słońce, to wiatr znów it. dalej. Dzisiaj jest ładny pogodny dzień. Zosia Dobrowolska często do mnie przychodzi. Siedziała dziś ze dwie godziny. gadałyśmy i śmiałyśmy się co niemiara. Między innemi zgadałyśmy się o zamążpójściu. - "czy ty pójdziesz Zośka za mąż?" - "Nie" odparła Zosia z miną poważnie komiczną - "a ty?" - "Ja?" - a co mi po mężu, miałabym tylko kłopot "będę starą panną" - opowiedziałam z uśmiechem. "ja tez" mówiła śmiejąc się Zocha - nie pójdę za mąż wezmę sobie dziewczynkę maleńką na wychowanie i koniec. Wiesz dodała - ja mamusi powiedziałam o tem w Pieskowej Skale, w altance, to mamusia wyśmiała się ze mnie i powiedziała "Przypomnę ci te słowa" - więc napisałam sobie na kartce "Nie pójdę za mąż", Jak przyjdziesz do mnie to ci pokażę "Dobrze" powiedziałam. Potem mówiłyśmy o tem o czem kto będzie, ja nauczycielką, a ona będzie podróżować. Oj podróżować to moje marzenie! Lecz trudno nie mam tyle pieniędzy na podróże, więc sobie tak często w myśli układam swą przyszłość; (jeśli naturalnie będę żyła) Szkoła wiejska. Przy niej ogródek z kwiatami i warzywem. Wewnątrz sień po jednej ogromna sala szkolna ławki, a po drugiej moje mieszkanie: przedpokój, pokój nieduży jadalny lecz jasny i słoneczny, sypialnia, kuchnia, oraz kucharka oto moje wymagania. Złożyć sobie pieniędzy i potem podróżować, osiąść następnie w małym domku i utonąć w książkach. Piszę ale mi się nie klei, bo już dość.

Koniec dnia.


Logowanie