Piątek 29 stycznia 1915 roku w Rzeźni Miejskiej na Ostatnim Groszu w Częstochowie.

Niemcy Warszawy nie wzięli. Wszystko u nas w domu po dawnemu. Z Ciężkowic przyszedł do nas list w którym piszą żeby powiedzieć Masłowskim, aby im kupili, herbaty, mydła, płótno, itd. Mama się irytowała dlaczego piszą takie głupstwa, za które dała mama 5 kop. chłopcu co przyniósł list. Dziwiła się przytem "że chamom chce się pić herbaty" która ta droga i kupić nie można. Ojciec wytłumaczył mamie. że mają tam dużo cukru z Silniczki. Byłam u Ady 24 stycznia. Odniosłam książki. Przyjęli mnie dosyć zimno i niczem nie poczęstowali z czego jestem rada. Czytałam od Janki "Magnaci i Szlachta" Kosińskiego, od Zosi Dobrowolskiej "Na wyżynach" Rodziewiczówny od Zochy Czerwińskiej "записки истытутки" Чарскои, Kazik przyniósł mi " Książka Tadzia i Zosi" Konopnickiej. Dzisiaj mama piekła chleb, jeszcze dotąd nie wysadzony. Do szkoły Kazik chodzi, Ada dała mi rubla w niedzielę zwracając za koszty Kazika. Tadzia uczą ja, w tej chwili pisze dyktando Nr 3. dyktuje mu zdanie "Łysy chce żeby mu włosy urosły".

Po południu 4 za 10 minut.


Logowanie