Poniedziałek 18 maja.
Wstałam bardzo późno po 8 1/2 . Wypiłam śniadanie, woda była niedogotowana, chleba nie zdążyłam zjeść. Jedzenie zapakowałam w biegu, chleba trochę zapakowałam kapelusz, palto i książki i uciekłam. W domu jeszcze nie jedli śniadania. Przyszłam na pensję. Gawrońska i Zielińska była już. Dowiedziałam się od Mędrzyckiej, że Golachowska nie przychodzi, dlatego, że ma zaszczepioną ospę. Wcale się dziś nie pokazała p. przełożona. Jak przyszłam Ada już przyjechała. Wujenka z Walerką odjechała o 6-ej. Teraz przed chwilą Ada z Olesiem rozmawiali o znikomości duszy. Oleś twierdzi, że po śmierci nic się nie zostaje, a Ada nic się nie wtrąca. Według mnie to znów dusza jest nieśmiertelna, później rozmowa przeszła na mądrość i Ada opowiedziała taką anegdotę; Przychodzi Pani do Sądu w sprawie „Panie sędzio, kiedyż z tą sprawą będzie koniec, ja chyba zwariuję” zawołała dama – „trzeba proszę pani być mądrą żeby zwariować” odpowiedział sędzia z flegmą kładąc nacisk na „mądra”. Teraz znów mówią o jutrzejszej paradzie. Fartuszek sobie biały uprałam i rękawiczki. Oleś idzie spać. Idę spać. Mama już chrapi, Ada leży.

Wieczór po 11 g. 5.


Logowanie