Poniedziałek 8 czerwca.
Wszyscy już wstali prócz Józka, Tadka i mnie. Ada mnie kilka razy budziła, lecz bez skutku, nie chciało mi się wstać. Dopiero punkt 7 a wstałam. Zmyłam szklanki, Oleś wstawił herbatę i wypili śniadanie. Do 9 posprzątałam i zjadłyśmy śniadanie z Adą, do 10 byłam w sklepie i sprzątałam kuchnię. Do 12 ej gotowałam obiad, o 1 ej skończyliśmy obiad. Ada ugotowała sobie lanych klusek, bo się śpieszyła na ekzamin z zoologii. Zdała celująco! Trzeci już raz! Od 2 ej do ½ 3 zmywałam i sprzątałam kuchnię po obiedzie. Do 4 ej wysprzątałam moją szufladę i wyciągnęłam powieść „Buchowiecki”. Od czwartej do 5 ej uczyłam się o Kazimierzu Wielkim czytałam botanikę, słowem urządziłam sobie godzinę lekcji wakacyjnych. O 7 ej prałam wstążki, robiłam na drutach i czytałam trochę. O 7 ej napaliłam ogień i wstawiłam wodę na herbatę. Kazik przyszedł i przyniósł ubranie, czapkę, świecę, kołnierzyk i szelki. Jutro idzie do Pierwszej Komunii. Dzisiaj był u spowiedzi. U Zosi nie byłam, nikt nie był, 2 po mnie, więc sama przecież nie pójdę. Wcale się nie martwię, że do niej nie chodzę, tylko chciałabym przeczytać pisemko. Na wieczór chodziłam po trawniku i mówiłam koronkę. Byłam już po kolacji. Między ósmą a 9 ą. Już wszyscy w domu, chłopaki jedzą kolację i ojciec.

½ 10 g. za 1 minutę.


Logowanie