Środa 20 maja.
Wyszłam z domu za 15 m. 8 sama. Ada nie poszła, bo nie miała czasu. Nikogo jeszcze nie było oprócz Gilberstejn i Landau. Dopiero później zaczęły się schodzić. Przyszła Aleksandra Nikołajewna i Gawrońska z gałązką bzu. Pobiegła do A.N. i zapytała figlarnie „Może Aleksandrze N dać bez?” Jeśli chcesz to daj” odpowiedziała A.N. z uśmiechem patrząc na jej różne podskoki. W chwile później przyszła Ziele, wesoła bardzo, bo już miała wszystko do Komunii kupione. Wszystkie lekcje były prócz rysunków. Z niemieckiego odpowiadała Ziele W pierwszej klasie lekcji czwartej nie było i cały czas dokazywały i zaglądały do nas przez dziurkę od klucza. Wzięłam grubą bibułę i zatkałam. Niemka widząc to zaczęła kiwać głową „Oj Słomka, Słomka ci ty robisz” mówiła uśmiechając się. Wszystkie uczennice zaczęły się oglądać na mnie i śmiały się nie wiedząc, z czego. Na przerwie wszystkie mię pytały, co ja zrobiłam. Po tem zaraz poszłyśmy z Finke do jej babci na ul. Mickiewicza. Byłyśmy tam o 2ej, miałyśmy iść do spowiedzi o 5 1/2. Dała nam p. Szkop mleka kwaśnego z kartoflami. Robiłyśmy następnie rachunek sumienia. Zygmuś co chwilę nam przeszkadzał. O 5ej byłyśmy już gotowe, Gawrońska i Jędrzejczyk były u pierwszej spowiedzi. Poszłyśmy na Jasną Górę. O 6ej jużeśmy po książki wracały. Finke nie jechała do domu. Wypiłyśmy po szklance herbaty i odprowadziła mię do domu kawałek, Mama kupiła mi 2 łokcia różowych wstążek po 3 kopiejki.

Punkt 11 godzina wieczorem.


Logowanie