No, to dużo by gadać, ale... żeby skrócić, zacznę żartobliwie:
1/ Z kursu samochodowego:
pytanie: jeśli zbliżamy się do przejazdu kolejowego i widzimy podniesione bariery, to co to (dla nas) oznacza?
odpowiedź: to, że nie zostały opuszczone.
Dopowiem: i nic więcej ponad to!
2/ W szpitalnej izbie przyjęć wyciągano pacjentowi drzazgę z języka. Skąd się tam wzięła? Facet zobaczył napis na parkanie, przeczytał, spodobał mu się, uwierzył, polizał
Panie Tomku!
Przy całym szacunku do Pańskiej osoby i trudu, jaki Pan sobie zadał:
Co oznacza tekst, jaki Pan (z podaniem źródła) zamieścił?
To, że ktoś go napisał. I nic więcej on nie oznacza.
I mimo tego, że wydaje się on być słusznym, rzeczowym, logicznym, że został pobrany z oficjalnej strony oficjalnego, kompetentnego i właściwie umocowanego do tej sprawy URZĘDU RZECZYPOSPOLITEJ, ten tekst na terenie tejże RZECZYPOSPOLITEJ nie ma większej rangi niż bibuła propagandowa. On nie ma MOCY SPRAWCZEJ. Nie został podpisany - nawet inicjałami. Żaden urząd w tej RZECZYPOSPOLITEJ nie odpowiada za treści, jakie publikuje na własnych stronach internetowych. Pisze, bo wypada pisać (a nawet pono są jakieś wymagania w tym względzie) i tu się sprawa kończy.
Od innej strony: wyobraźmy sobie, że podczas sporu z urzędnikiem archiwum (USC czy AP), posłuży się Pan tym tekstem - nawet wydrukowanym ślicznie na papierze o gramaturze 120 i oprawionym w ramki... czy jest Pan w stanie coś zyskać - poza straconymi nerwami?
Z jeszcze innej strony: prawo cywilne stoi na stanowisku, że jeśli ktoś naraził kogoś na straty (niekoniecznie materialne), to winowajca powinien poszkodowanemu to wynagrodzić. Jeśli ktoś wykaże, że jego interes prawny (np. jako spadkobiercy) ucierpiał z tego powodu, że urzędnik państwowy udostępnił dane ... dotyczące jego zmarłego przodka, to... czy urzędnik może czuć się zagrożonym?
Czy należy się dziwić, że urzędnicy wychodzą przed orkiestrę w tej ochronie?
Pisząc o ustawie o ochronie d.o. popełniłem pewien skrót myślowy, bowiem to jest tylko fragment całego, rozbudowanego, nielogicznego i wewnętrznie sprzecznego prawa, obowiązującego w tym państwie - a drobny trybik tej machiny, jakim jest urzędnik, ma dzieci do wykarmienia.
I można jeszcze wiele, wiele, wiele... gadać, pisać, zżymać się, czas tracić.
Pani Basiu:
ponieważ i Dąbrowa i Sosnowiec to zlepek kilkudziesięciu niegdyś samodzielnych miejscowości, może okazać się, że poszukiwanie według klucza: Dąbrowa, Sosnowiec, prowadzi do nikąd. Dobrze byłoby dowiedzieć się, jakiej dzielnicy (miejscowości) sprawa dotyczy.
Z pozdrowieniami
Kazimierz