Teresa Z. napisał: Panie Kazimierzu! U mnie wieśniak to włościanin, przecież to to samo, w dodatku poprawia samopoczucie tysięcy genealogów...
Uśmiechy - Teresa
Wiem, że nic nie wiem - te słowa przypisują Sokratesowi, a
całe życie człek się uczy, a i tak głupi umiera - to już nasze, swojskie porzekadło.
I tak, całe życie się uczęcy
nie wpadłem na pomysł, żeby zgłębić znaczenia słowa
włościanin. Do chwili, w której Pani Teresa była łaskawa zwrócic mi na to uwagę. Wielkie Jej dzięki za to
Mamy problem: jak przetłumaczyć słowo
крестьянин
Większość słowników tłumaczy je jako:
- chłop,
- rolnik,
- włościanin,
- wieśniak ... i podobnie.
I co tu wybrać?
osiołkowi w żłoby dano...
1/
chłop ? - nieeeee - przecież on się nieodparcie kojarzy z g...(obornikiem) i g...umiorami (to taka, charakterystyczna, odmiana obuwia)
2/
rolnik ? - nieeeee - przecież Rosjanie używali do tego słowa
земледелец,
3/
włościanin ? - kojarzy się z włościami, czyli "
majątek, posiadłość, majętność, dobra, własność ziemska" - jak podają słowniki wszelakie. I od razu rodzi się pytanie: a czy ON miał włości? - wszak z metryki to nie wynika,
4/
wieśniak ? - określenie "nienacechowane", określające człowieka w jakiś sposób związanego z wsią (tam mieszkającego bądź pracującego).
Dla mnie wybór wybór był (i nadal jest) oczywisty:
крестьянин to
wieśniak, mieszkaniec wsi.
Pani Tereso
Zdaję sobie sprawę, że u niektórych mogą zrodzić się "konotowania"
o pejoratywnym odcieniu (czego wyrazem jest druga część Pani wypowiedzi), ale pragnę Panią zapewnić, że ich podłoże ma charakter wspomnień z przeszłości, z lat międzywojennych i wczesnych lat PeeReLu, kiedy masowa migracja ludności wiejskiej do miast rodziła pewien (nawet spory) protest u rdzennej ludności miejskiej (nb. oberwało się przy tym niewinnemu
akordeonowi, bo któż z przybyszy byłby gotów się do tego przyznać, że jest
wsiok - bo gra na
harmoniji?).
Czy powinniśmy na nie zważać? Zdania są i będą podzielone, a świat coraz bardziej się zmienia i coraz rzadziej pamięta o przeszłości (dobrze to, czy źle?).
Wspomina Pani o samopoczuciu, wynikającym z tego (patrz: wywód wyżej), że ktoś miał za przodka posiadacza "włości" a nie "zwykłego" wieśniaka. Cóż - znane mi są też przypadki kupowania herbów.
Niestety, muszę Panią rozczarować: nie mam ochoty łasić się do osób tego pokroju - jako prawnuk chłopa, który na bosaka po lesie ganiał
Z pomachiwajkami
Kazimierz