Zapomniałem wspomnieć, ze ta miejscowość wpisana przy ur. Wojciecha Najmana to prawdopodobnie Rudna, położona 40 km na południowy zachód od Temeswaru (par. Tschakowa) . Dzisiaj Rumunia
Ostatnia10 lata 7 miesiąc temu edycja: Damian Jureczko od.
The following user(s) said Thank You: Magdalena Typer
Widząc Pana świetne opracowanie Koziegłówek mam pytanie dotyczące z kolei mojej rodziny. Mój przodek Józef Niemczyk miał za swoją pierwszą żonę Mariannę Pocztowską.
W akcie ślubu z 1859 z Agatą Garbarczyk jest podana wiadomość, że Józef Niemczyk owdowiał 1857-10-18, czyli jest to domniemany termin zgonu Marianny Pocztowskiej. Ale nie mogę znaleźć aktu zgonu Marianny Niemczyk z domu Pocztowskiej w roku 1857. Czy źle szukałem? Czy jest możliwe, że jej zgonu nie zarejestrowano? Może zmarła na terenie innej parafii?
Marianna Pocztowska - córka Wojciecha Pocztowskiego i Marianny (z domu Muc).
Pomoc będzie mile widziana!
Pozdrawiam,
Ireneusz Niemczyk
Ostatnia10 lata 7 miesiąc temu edycja: Ireneusz Niemczyk od. Powód: uzupełnienie danych
Prawdopodobnym jest,że Marianna zmarła na terenie innej parafii. Wśród dokumentów parafii Koziegłowy (a to przecież parafia sąsiadująca z parafią Koziegłówki) dość często spotykałem nazwisko NIEMCZYK. Proszę to sprawdzić. W wykazie zgonów z 1857 roku figuruje Jan Niemczyk lat 2. Nr aktu 71. Pozdrawiam
The following user(s) said Thank You: Ireneusz Niemczyk
Dziękuję za wiadomość!
Niestety ów Jan Niemczyk jest od innej linii Niemczyków - Jana Niemczyka, sukiennika, który ponoć przybył do miasta Koziegłowy z Huczyna. Jan Niemczyk, zmarły w 1857, był synem Hieronima, a wnukiem Jana, sukiennika.
Usiłowałem szukać zgonu Marianny Niemczyk (z d. Pocztowska, c. Wojciecha i Katarzyny z d. Noszczyk - wcześniej pomyliłem matki, marianna Muc była matką męża Marianny z d. Pocztowskiej, Józefa) w sąsiedniej parafii. Skoro zmarła w wieku 38 lat to mogło to być z powodu jakiejś choroby. Gdzieś wyczytałem, że w Koziegłowach był jakiś szpital - innych lokalizacji szpitali z tego okresu nie znam. Ale nie znalazłem jej zgonu ani w Koziegłowach, ani w Częstochowie.
Przyszukałem nawet karty zgonu z 1857 z Koziegłówek, karta po karcie, i nic. Był zgon innej marianny Pocztowskiej, ale młodej dziewczyny - brałem pod uwagę "Pocztowska", gdyż czasami bywały pomyłki w nazwiskach.
Gdyby komuś się odało taki akt zgonu znaleźć będzę wdzięczny!
Pozdrawiam,
Ireneusz
Ostatnia10 lata 7 miesiąc temu edycja: Ireneusz Niemczyk od. Powód: korekta pisowni
Powracając do samych Koziegłówkek i nazwisk ich mieszkańców poniżej zamieszczam link do urodzenia Gertrudy córki Andrzeja Wichry? Południa - jest to 1641 r. Jeśli mamy tu takie nazwiska to naprawdę nie będzie łatwo
Ile dzieci miewali nasi przodkowie w XVII-XVIII wieku? Jak często dzieci się rodziły? Czy takie informacje mogą się przydać w poszukiwaniach genealogicznych? Owszem, mogą, a często nie bierze się ich pod uwagę.
Jak to wygląda na przykładzie parafii Koziegłówki? Jak pisałem poprzednio, w arkuszu Excel można odpowiednio poukładać pary małżeńskie i ich dzieci, a potem wyciągąć wnioski. Przedstawię dane tych dla 415 par zaślubionych (zasadniczo w latach 1684-1729), którym udało się mi przypisać przynajmniej jedno dziecko urodzone do 1737 roku.
Pierwsze dziecko rodziło się wkrótce po ślubie. Ponieważ podczas indeksacji do pliku wpisywałem nie tylko rok, ale i miesiąc urodzenia dziecka (teraz żałuję, że nie dzień), można stwierdzić: w chwili ślubu około 20% panien z parafii Koziegłówki było w ciąży. Akurat tyle dzieci przyszło na świat w ciągu najwyżej 8 miesięcy od ślubu; nie myślałem, że aż tyle (najwięcej 3-5 miesięcy po ślubie). Pozostali także długo nie czekali na dziecko. Kolejne 25% panien młodych zachodziło w ciążę w ciągu trzech miesięcy po ślubie, następne 15% - do pół roku. W ciągu 9+3+3 = 15 miesięcy od daty ślubu 60% par miało już dziecko. Dalej: jeśli para miała w ogóle jakieś dzieci, to w ponad 90% pierwsze rodziło się w ciągu trzech lat po ślubie. Zatem pierwszy ważny wniosek: jeśli w ciągu trzech lat po ślubie para dziecka się nie doczekała, to miała znikome szanse doczekać się kiedykolwiek.
Przypomnijmy, że tylko 4-5% dzieci w parafii rodziły panny niezamężne, więc zapewne jeśli na horyzoncie pojawiało się dziecko, w zdecydowanej większości (ponad 80%) takich przypadków młodzi decydowali się na ślub, albo byli do tego przymuszani. Nic nowego pod słońcem.
Średnio parze małżeńskiej - jeśli w ogóle miała dzieci - udało mi się przypisać 3,7 dziecka. Gdyby uwzględnić fakt, że analizę urwałem na konkretnym roku (1737), to można oszacować, że około 10% dzieci zostało z tego powodu pominięte (urodziły się później). Zwiększając 3,7 o 10% uzyskalibyśmy około 4,1 dziecka na parę małżeńską. To dokładnie tyle, ile w parafii Koziegłówki należałoby się spodziewać - bo tyle razy średnia roczna liczba chrztów w parafii przekracza liczbę ślubów (pisałem o tym kiedyś). To wynik pocieszający - zdaje się świadczyć o tym, że ani szczególnie duża liczba dzieci nie została przeoczona, ani parom - mimo różnych śmiałych założeń (o czym w przyszłości) - nie zostały przypisane cudze, „nadmiarowe”, dzieci.
Po urodzeniu - wkrótce po ślubie - pierworodnego dziecka, odstępy między rodzeniem się następnych dzieci były zadziwiająco stałe. Średni odstęp od dziecka do dziecka wynosił 36 miesięcy, a mediana (miara bardziej odpowiednia w tym wypadku) - 32 miesiące. Można więc powiedzieć, że kolejne dzieci rodziły się rytmicznie co 2,5-3 lata. I tutaj bardzo ważne spostrzeżenie: tylko w najwyżej 10% przypadków odstęp między kolejnymi porodami przekraczał 5 lat. A może nawet mniej niż w 10% przypadków, bo część z tych „długich luk” to błędy w metrykach, niedoskonałość moich poszukiwań albo dzieci ochrzczone poza parafią.
Dlaczego istnienie stałego rytmu urodzeń powinno być dla nas ważne? Bo jeśli w jakiejś serii urodzeń dostrzegamy taki długi odstęp, to niewykluczone, że przeoczyliśmy urodzenie się jakiegoś dziecka. Mogło zostać zapisane np. pod innym nazwiskiem (przezwisk przecież było co niemiara), albo np. z przekręconym imieniem matki. To mógł być nasz przodek, którego daremnie poszukujemy. Gdy porządnie zrobimy i uporządkujemy indeksację, sprawa może wyjść na jaw. Bez takich indeksacji, za pomocą wyszukiwarek albo prostego wertowania metryk - szanse są nikłe.
The following user(s) said Thank You: Michał Mugaj, Teresa Cybulska, Tomek Janas, Sylwia Dudek (Belkot)