Dziękuję wszystkim za miłe słowa. Zachęcony, przesyłam kolejną porcję spostrzeżeń. Dziś trochę o ślubach. Pan Witold Strąk zweryfikował i uzupełnił najdawniejszy zachowany indeks ślubów z parafii Koziegłówki, przy okazji poprawiając mnóstwo moich błędów i odczytując wiele miejsc, w których miałem wątpliwości (solidna praca, wielkie dzięki!). Nowa wersja indeksu trafi oczywiście niebawem do Biblioteki TGZC. Indeks zaczyna się w połowie roku 1684 i dochodzi do początku roku 1729, a potem zawiera parę ślubów z 1737 roku. Razem w tym okresie są 643 śluby. Lata 1685-1728 wydają się pełne; w nich zawarto 623 małżeństwa. To ogromny i ciekawy materiał, ale wymaga dokładnego opracowania. Chyba będę mógł to przedstawić dopiero za kilka tygodni. Ale trochę można pokazać już teraz.
Czy nasi przodkowie często zawierali małżeństwa poza własną parafią? W parafii Koziegłówki 300 lat temu wyglądało to tak:
- 1% ślubów (8 przypadków) to sytuacje, kiedy oboje nowożeńcy pochodzili spoza parafii Koziegłówki. W trzech przypadkach były to śluby szlachty, w dwóch – śluby włóczęgów, w trzech – trudno powiedzieć, czemu tak się stało. Takie przypadki to jednak margines. W 99% ślub odbywał się w parafii pochodzenia przynajmniej jednego z nowożeńców.
- 24% ślubów to przypadki, gdy jedno z nowożeńców pochodziło spoza parafii, a drugie (na pewno lub prawie na pewno) z parafii Koziegłówki, i brali ślub w Koziegłówkach. Takich przypadków było 153 na 643. Nie wiem, jak było w tamtym czasie w innych parafiach, ale 24% to więcej niż się spodziewałem.
- wiedza potoczna sugeruje, że ślub odbywa się w parafii panny młodej, a nie pana młodego. Ale i w tamtych czasach nie była to stuprocentowa reguła. W opisanym okresie w parafii Koziegłówki działała ona w stosunku 3 : 1. To znaczy, że 3/4 ślubów takich odbyło się w parafii panny młodej, ale 1/4 – jednak w parafii pana młodego.
- 75% to przypadki, gdy oboje nowożeńców najprawdopodobniej pochodziło z parafii Koziegłówki. Co prawda ksiądz często wymieniał tylko jedną miejscowość, a nie dwie – dla panny młodej i pana młodego. Roboczo zakładam, że czynił tak, gdy oboje młodzi pochodzili z tej samej wsi i szkoda mu było gęsiego pióra na powtarzanie sprawy tak oczywistej. Nie zapominajmy, że w parafii miał zaledwie kilkuset dorosłych i wiadomo było gdzie kto mieszka. Obcych musiał zapisać dokładnie, a „swoich” – właściwie po co?
Dygresja: a jak często zawierano śluby w obrębie własnej wsi? Mam wrażenie, że reguła „pi razy oko” byłaby następująca: 50-60% szuka współmałżonka we własnej wsi. Jeśli się nie uda, to połowa rozgląda się po innych wsiach tej samej parafii, a połowa szuka poza parafią. Jeśli wieś jest większa, odsetek ożenków wewnątrz własnej wsi jest większy (może nawet 70% w dużych wsiach, jak Lgota i Koziegłówki). Jeśli wioska jest mniejsza, odsetek ślubów wewnątrz wsi jest mniejszy, niecałe 50%. Szlachta w parafii była nieliczna (kilka rodzin? może ktoś wie?), więc małżonków musiała szukać poza parafią; także młynarze w ponad 50% szukali małżonka w innej parafii. Zwykli chłopi decydowali się na to nieco rzadziej.
Czyli bilans wyglądać musiał tak. Rozważmy 200 losowo wziętych młodych ludzi z parafii Koziegłówki. Z nich 150 żeni się wewnątrz własnej parafii – mamy 75 ślubów w kościele w Koziegłówkach. Pozostałych 50 wyszukuje sobie współmałżonka poza parafią. Połowa decyduje się na ślub w Koziegłówkach – mamy więc 25 metryk ślubów z „obcymi” – razem 100 ślubów. Druga połowa z tych 50 osób bierze ślub w jakiejś innej parafii, tych 25 ślubów nie widzimy w metrykach koziegłówczańskich, trzeba by ich szukać po okolicy.
Czyli można wydedukować, że w okresie 1684-1730 około 25%*640 = 160 ślubów z udziałem parafian Koziegłówki odbyło się w innych parafiach. I można się spodziewać, że dzięki ślubom „mieszanym parafialnie” parafia Koziegłówki w ciągu dwóch pokoleń „importowała” w ten sposób około 160 „obcych” i „wyeksportowała” około 160 „swoich” do innych parafii. Sprawdzimy kiedyś, czy przemieszczali się raczej mężczyźni za żonami, czy kobiety do mężów.
Jeśli podane wyżej liczby są poprawne, to wnioski są dla nas takie:
- jeśli rozważamy 4 losowych przodków z parafii Koziegłówki z tamtego okresu, to mają oni 8 rodziców, z których 1 – statystycznie rzecz biorąc – będzie pochodził z innej parafii.
A jeśli rozważamy 8 dorosłych dzieci, to 6 z nich weźmie sobie współmałżonków z parafii Koziegłówki, a 2 spoza parafii. Jedno z tych dwóch wyprowadzi się, a drugie ściągnie „obcego” współmałżonka do siebie.
Jeśli więc spodziewaliśmy się w jakimś pokoleniu odszukać 32 przodków w parafii Koziegłówki, i znaleźliśmy ich w parafii 25-30, to wszystko jest w normie. Jeśli znaleźliśmy wszystkich 32, to jesteśmy nieprawdopodobnymi szczęściarzami. A jeśli znaleźliśmy tylko np. 15-20, a metryki z tego okresu istnieją, to albo jesteśmy nieprawdopodobnymi pechowcami, albo nasi przodkowie chętniej niż sądzimy zmieniali nazwiska.
Oczywiście, w innych parafiach może być trochę inaczej. Można zakładać, że im większa parafia, tym mniejsza potrzeba szukania współmałżonka w innych parafiach, bo dostateczny wybór jest na miejscu. Ale jeśli ktoś pochodzi ze szlachty, to musi zakładać dużo większą ruchliwość swoich przodków.
I na koniec mam pytanie: czy ktoś wie, jaki odsetek ślubów w tamtych czasach stanowiły śluby wdów czy wdowców? W Koziegłówkach w tym okresie ksiądz zapisał „wdowiec” albo „wdowa” tylko przy 5% ślubów. Czy tak niska liczba jest możliwa?