Projekt Koziegłówki

Więcej
10 lata 7 miesiąc temu #10756 przez Witold Mizerski
Replied by Witold Mizerski on topic Projekt Koziegłówki
Czy metrykom sprzed 300 lat należy bezwzględnie wierzyć, czy też można zawarte w nich informacje jakoś korygować, tak aby bardziej pasowały do tego, czego się spodziewamy? To ważne pytanie. Chciałbym pokazać, że czasami taka korekta jest właściwie obowiązkowa. I że można w ten sposób bardzo wiele wyjaśnić.

Zacznijmy od wykazania, że piszący metryki, jak my wszyscy, byli omylni. Widać to zwłaszcza przy metrykach chrztów. Jak wiemy, chrzest nie odbywał się tak jak teraz: w obecności obojga rodziców, zawczasu wybranych chrzestnych, rodziny i znajomych, z pełną pompą. Odbywał się, gdy matka nie była jeszcze w stanie pojawić się w kościele, ojciec podążał tam sam, a chrzestnych niejednokrotnie brano niemal „z łapanki”. Więc zapewne dane rodziców i chrzestnych niejednokrotnie zapisywano gdzieś najpierw na brudno, albo po ceremonii z pamięci przenoszono do księgi metrykalnej.

Na 4400 metryk chrztów w 9 przypadkach brak imienia dziecka. Jest pominięte lub zostawiono puste miejsce, czasem piszący pamiętał tylko płeć dziecka. W 18 przypadkach nie podano nazwiska ojca, choć podano jego imię. W 8 przypadkach na odwrót - podano jego nazwisko, a nie podano imienia. W 12 przypadkach zapomniano zapisać imienia matki. W paru przypadkach piszący zdawali sobie sprawę z „wpadki”, bo zostawiali puste miejsca na imiona, których jednak nikt już nigdy nie wypełnił (raz nawet proboszcz dopisał kąśliwą uwagę pod adresem wikarego, o ile zrozumiałem łacinę). Pewnie chłop wrócił z ochrzczonym noworodkiem do domu, a ksiądz ani świadkowie nie mogli sobie szczegółów przypomnieć.

Czyli jest kilkadziesiąt przypadków, kiedy dane z powodu ewidentnej nieuwagi przepadły. Te kilkadziesiąt przypadków na ponad 4000 metryk chrztów to oczywiście tylko 1%. Ale skoro 1% wpisów zawiera tak grube i oczywiste wpadki, to ile procent wpisów zawiera mniej oczywiste błędy i przekręcenia? Możliwe, że kilka procent, co w przypadku 4000 metryk oznaczać może np. 200 metryk do skorygowania. Obowiązkowego skorygowania. Trzeba jakimś sposobem wykryć, które to metryki, a potem można je bezpiecznie skorygować. O tym w następnych odcinkach.
The following user(s) said Thank You: Teresa Cybulska

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
10 lata 7 miesiąc temu #10827 przez Witold Mizerski
Replied by Witold Mizerski on topic Projekt Koziegłówki
Poprzednio pisałem o tym, jak się przekonujemy, że część metryk zawiera oczywiste błędy. A jakie błędy są mniej oczywiste?

Podczas analizy akt z Koziegłówek odniosłem wrażenie, że najczęstsza kategoria błędu to błędne wpisanie imienia matki podczas chrztu dziecka. Weźmy taki przykład. W 1719 bierze ślub Wojciech Suchorek z Kuźnicy z Heleną Buląnką z Lgoty. W 1728 roku rodzi im się syn. Ale pamiętamy, że jeśli jakaś para nie miała dziecka w ciągu trzech lat po ślubie, to na 90% nie miała go w ogóle. A tutaj pierwsze (i jedyne) dziecko rodzi się 9 lat po ślubie. Teoretycznie jest to możliwe, ale powinno budzić w nas podejrzliwość. Równocześnie w tejże Kuźnicy, w latach 1720, 1722 i 1725 (i tylko wtedy!) rodzą się dzieci Wojciecha i... Elżbiety Suchorków, choć taka para ślubu w Koziegłówkach nie zawierała. Czy mogło żyć w tym samym czasie w Kuźnicy dwóch Wojciechów Suchorków, jeden ożeniony z Heleną z Lgoty, a drugi z jakąś Elżbietą? Teoretycznie mogło. Ale tylko teoretycznie, bo to nazwisko rzadkie w parafii. Akt chrztu Wojciecha Suchorka (z 1678 roku) istnieje, ale jeden, a potrzeba Wojciechów dwóch.

Patrzmy dalej: jaka jest szansa, że Wojciech i Elżbieta Suchorkowie mają dzieci dokładnie w czasie, kiedy na dzieci czekają Wojciech i Helena, a w dodatku Elżbieta Suchorkowa przestaje rodzić dzieci dokładnie wtedy, gdy po długich 9 latach chrzczą dziecko Heleny Suchorkowej? Szansa na to jest znikoma. Można by ją ocenić, szacując liczbę dorosłych mieszkańców parafii, uwzględniając częstość występowania imion Wojciech, Helena i Elżbieta, szansę, że para nie ma dziecka przez 9 lat, szansę, że jeden Wojciech Suchorek został zapisany, a drugi Wojciech Suchorek nie, oraz prawdopodobieństwo, że ciąże dwóch żyjących równocześnie kobiet w okresie 10 lat nie nałożą się na siebie ani razu. Dokładna ocena tego prawdopodobieństwa byłaby dość trudne, ale myślę, że wyszłoby dużo, dużo mniej niż 1 : 100.

Zatem bez wielkiego ryzyka błędu nie tyle możemy, co POWINNIŚMY przyjąć, że Helena i Elżbieta to ta sama osoba. Jeśli takiej „korekty” nie przeprowadzimy, to na 99% tworzymy w parafii odrębną, nieistniejącą rodzinę. A jak widzieliśmy wcześniej, rezygnując z "korekt" otrzymujemy nonsensownie duże liczby rodzin w parafii.

Możemy zresztą dodać jeszcze jeden argument. Dziś zdrabniamy: Hela i Ela. Po łacinie niektórzy pisali: Helizabetha. O pomyłkę nietrudno. Śledząc kolejne pary małżonków i imiona matek raz po raz napotykamy podejrzenia, że ksiądz się co jakiś czas mylił. Najczęściej mylił imiona zaczynające się od tej samej litery: Agatę i Agnieszkę, Rozalię z Reginą, Zofię z Zuzanną, Magdalenę z Małgorzatą. Zapewne notował sobie dane rodziców gdzieś na karteluszku, skrótami, albo polegał na swojej pamięci, a potem przenosił wszystko do księgi parafialnej. Bezbłędny nie był - to już wiemy, przecież w 1% przypadków kogoś w ogóle zapominał wpisać.

Zakładając takie pomyłki, właściwie za każdym razem można się przekonać, że „skorygowanej” parze dziecko w „cudowny” sposób rodzi się dokładnie wtedy, kiedy inna para o podobnych imionach, nazwisku i miejscu zamieszkania ma zaskakująco długą, kilkuletnią przerwę w rodzeniu dzieci. Na dziesiątki wpisów, w których założyłem, że ksiądz się pomylił przy wpisywaniu imienia, tylko w dwu czy trzech przypadkach analiza odstępów między urodzeniami dzieci wykluczyła jego pomyłkę.

Gdy się śledzi tylko jedną, własną rodzinę, konieczność takich korekt można przeoczyć. Gdy się analizuje dane dotyczące całej parafii, stają się one ewidentne. Nie ma ich więcej niż kilka procent wpisów, co mieści się w granicach rozsądku. „Korygując” wpisy w zgodzie z logiką trzeba też wziąć pod uwagę, że czasami metryka jest poprawna, a błąd popełniła osoba wpisująca dane do komputera. Gdy indeks metryk ślubów sprawdzał po mnie p. Witold Strąk, okazało się, że też w kilku procentach przypadków popełniłem błędy. Gdy sądzimy, że widzimy błąd, zerknijmy jeszcze raz do oryginalnych metryk.
The following user(s) said Thank You: Halina Klimza, Michał Mugaj, Anna Fukushima, Teresa Cybulska, Tomek Janas, Sylwia Dudek (Belkot)

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
10 lata 7 miesiąc temu #10831 przez Andrzej Kuśnierczyk
Replied by Andrzej Kuśnierczyk on topic Projekt Koziegłówki
Witoldzie, jestem wdzięczny za wpis " w całej parafii". Młodzi genealodzy, ignorujący wszystkie inne wpisy w metrykach parafialnych - poza swoimi - nie patrzą szerzej ( bo szukają poklasku zawpisy na blogu) pouczają nas, że mało wiemy, bo "skoro mój pradziadek" .... etc, etc .
Dziękuję za racjonalne analizy zjawisk dotyczące całej lokalnej społeczności.

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
10 lata 7 miesiąc temu #10858 przez Witold Mizerski
Replied by Witold Mizerski on topic Projekt Koziegłówki
Jeszcze o błędach w dawnych zapisach metrykalnych. W poprzednim odcinku pisałem o przekręcaniu podobnie brzmiących imion matek. Matki przy chrzcie dziecka nie było, a ojciec był, więc można oczekiwać, że pomyłek w imieniu ojca będzie mniej. I faktycznie, sytuacji, w których zdecydowałem się przyjąć, że zaszła pomyłka, było dużo mniej. Część to może nawet nie pomyłki księdza, ale moje, dokonane przy odczytywaniu metryk i sporządzaniu indeksu: mylenie Macieja z Mateuszem, Marcinem i Marcjanem, Grzegorza i Jerzego (po łacinie brzmią podobnie), Szczepana ze Stanisławem, Bartłomieja z Barnabą i Baltazarem. Rzadko natrafia się na miejsca, gdzie ma się wrażenie, że ksiądz kompletnie źle zapisał imię ojca, choć i takich przypadków można kilka wskazać. Skoro mógł kilka razy zapomnieć wpisać imię ojca, to mógł je kilka razy kompletnie przekręcić - i przekręcił.

Czasem błąd jest aż fascynujący. Można wręcz usłyszeć onieśmielonego wieśniaka, Marcina z Pińczyc, który w latach 1721-1733 sześć razy mamrocze rzadkie imię swej żony: Pryska, a ksiądz niedosłyszy i zapisuje: a to Pryska, a to Krystyna, a to Teresa. Wypowiedzmy to imię niewyraźnie, a usłyszymy tylko spółgłoski R i S, tak jak ów ksiądz tylko tych spółgłosek był pewien. Przy okazji wyjawi się, jak nikłą wagę przywiązywano wówczas do chłopskich nazwisk: ów Marcin trzy razy został zapisany jako Kaleta, dwa razy jako Garus, a raz jako Salik. Jeśli ktoś nie zdecyduje się przyjąć, że cały czas chodzi o jedną i tę samą parę, która w 1720 roku wzięła ślub jako Marcin Kaleta z Pryską Kołodziejówną i miała sześcioro dzieci, różnie zapisanych, to musi przyjąć szereg karkołomnych założeń. Że w tym samym czasie w niewielkich Pińczycach żyło kilku Marcinów w podobnym wieku: dwóch Marcinów Garusów: jeden żonaty z Krystyną, drugi z Pryską, i każdy z nich miał ze swą żoną tylko jedno dziecko. Poza tym dwóch Marcinów Kaletów. Jeden ożenił się z Pryską w 1720 roku. I założyć, że z urodzeniem dziecka ta para wstrzymała się trzy lata: równo tyle, aby w międzyczasie urodziło się dziecko Marcinowi Garusowi z Krystyną. Potem trzeba przyjąć, że Marcin Kaleta ze swą Pryską musieli na drugie dziecko znów odczekać nietypowe osiem lat - przez „przypadek” dokładnie tyle, aby był czas na urodzenie się dzieci drugiego Marcina Garusa (z jego Pryską), oraz Marcina Kalety z jakąś Teresą. I że gdy te pary skończyły rodzić dzieci, akurat wtedy przychodzi czas na kolejnego Marcina, Salika, z jego Pryską. A z tych wszystkich pińczyckich par tylko jedna bierze ślub w Koziegłówkach. Czyli w ciągu kilku lat w jakichś innych parafiach kilku Marcinów z Pińczyc musiało brać śluby, wyszukując Pryski po sąsiednich parafiach, i sprowadzać je do Pińczyc, po czym w starannie zaplanowanych odstępach rodzić dzieci, tak aby ciąże żon tych wszystkich Marcinów się nie nakładały.

Może trochę skomplikowany jest to opis, ale przesłanie jest takie: jeśli się nie chce uwierzyć, że para była jedna, rodziła w zwykłych odstępach czasu, a Pryska = Krystyna = Teresa, i Kaleta = Garus = Salik, to ktoś musi uwierzyć w nieprawdopodobny zbieg okoliczności. Tak mało prawdopodobny, że już chyba łatwiej o wygraną w Lotto.

Zatem wniosek: analizując sekwencje imion, nazwisk, miejscowości i dat urodzenia WSZYSTKICH dzieci (nawet tych, które jakoby nas nie dotyczą bezpośrednio) można logicznie wykryć nie tylko błędy, ale i zidentyfikować wiele przezwisk, których używano wobec tych samych osób i rodzin. Albo inaczej: jeśli kogoś interesuje tylko Marcin Garus albo Marcin Salik, i skupia się tylko na szukaniu swoich przodków, to stwierdzi, że taki pan młody ślubu nigdy nie brał i genealogia mu się urywa. Czyli warto robić porządne indeksacje.

Ciąg dalszy nastąpi.
The following user(s) said Thank You: Michał Mugaj, Teresa Łukasik, Teresa Cybulska, Ireneusz Niemczyk, Tomek Janas

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
10 lata 7 miesiąc temu #10888 przez Ireneusz Niemczyk
Replied by Ireneusz Niemczyk on topic Projekt Koziegłówki
Kłopotliwe jest badanie ksiąg parafialnych, jakie prowadzę na familysearch. Ale nie mam porównania z archiwami. Są pominięcia stron w reprodukcjach / skanach ksiąg parafialnych, np. poszukuję zgony Jana Niemczyka z 1833 (akt nr 60), syna Jerzego Niemczyka i Mariannny Muc, ale fotograf przeoczył dwie karty właśnie x tym aktem; są braki w zgonach, np. Marianna Niemczyk, z d. Pocztowska miała odejść 1857-10-18, jak czytamy w akcie ślubu jej męża Józefa, syna Jerzego i Marianny Muc, a mojego przodka, w dniu 1857-10-18, ale tego aktu zgonu nie mogę znaleźć. A skoro mowa o drugim ślubie Józefa Niemczyka to zawarł go z Agatą Garbarczyk w 1859, mającą lat 30, z Osieka, córką Grzegorza i Anny z Galińskich, urodzonej w Osieku, jednakże nie widzę owej Agaty Garbarczyk w latach 1829 +/- 3 lata jako urodzonej we wsi Osiek.
Takie braki w informacjach powodują irytację i szukam pomocy!
Kwestia przekręcania imion i nazwisk to rzeczywiście następna wielka karta.
Pozdrawiam,
Ireneusz Niemczyk

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Więcej
10 lata 7 miesiąc temu #10889 przez Ireneusz Niemczyk
Replied by Ireneusz Niemczyk on topic Projekt Koziegłówki
Kłopotliwe jest badanie ksiąg parafialnych, jakie prowadzę na familysearch. Ale nie mam porównania z archiwami. Są pominięcia stron w reprodukcjach / skanach ksiąg parafialnych, np. poszukuję zgony Jana Niemczyka z 1833 (akt nr 60), syna Jerzego Niemczyka i Marianny Muc, ale fotograf przeoczył dwie karty właśnie x tym aktem; są braki w zgonach, np. Marianna Niemczyk, z d. Pocztowska miała odejść 1857-10-18, jak czytamy w akcie ślubu jej męża Józefa, syna Jerzego i Marianny Muc, a mojego przodka, w dniu 1857-10-18, ale tego aktu zgonu nie mogę znaleźć. A skoro mowa o drugim ślubie Józefa Niemczyka to zawarł go z Agatą Garbarczyk w 1859, mającą lat 30, z Osieka, córką Grzegorza i Anny z Galińskich, urodzonej w Osieku, jednakże nie widzę owej Agaty Garbarczyk w latach 1829 +/- 3 lata jako urodzonej we wsi Osiek.
Takie braki w informacjach powodują irytację i szukam pomocy!
Kwestia przekręcania imion i nazwisk to rzeczywiście następna wielka karta.
Pozdrawiam,
Ireneusz Niemczyk

Please Zaloguj or Zarejestruj się to join the conversation.

Czas generowania strony: 0,000 s.
Zasilane przez Forum Kunena

Logowanie